wtorek, 11 grudnia 2012

"Kiedy ulegnę"

Autor: Chang-Rae Lee
Tytuł: "Kiedy ulegnę"
Wydawnictwo:Świat Książki, 2011
Ilość stron: 491
Okładka: miękka ze skrzydełkami

 Bo cóż może być gorszego od śmierci, niż gdy nie można umrzeć?

Gdy nie można umrzeć - trzeba żyć, czy też wegetować raczej snując się po świecie niczym bezcielesna zjawa, z pustką w miejscu serca i tylko jednym pragnieniem w duszy: by choć przez chwilę przestać być sobą; zmierzając ku samozagładzie, bo nic innego już nie pozostało. Ludzkie wraki, sponiewierane psychicznie i emocjonalnie nie szukają ukojenia, lecz dążą do zatracenia ciągnąc za sobą każdego, z kim postanowił zetknąć ich los. Jak żyć, kiedy istnienie jest otwartą, niezabliźnioną raną sprawiającą fizyczny ból? Kiedy sprowadza się ono do oczekiwania, aż zdradzieckie ciało wreszcie się podda, w końcu ulegnie?


Mała Koreanka June w czasie wojny traci wszystko: ojciec i starszy brat zostają wywiezieni wojskową ciężarówką w nieznanym kierunku, matka i siostra na jej oczach giną w eksplozji, młodsze rodzeństwo ginie gwałtowną śmiercią, a ona sama, w wieku zaledwie 11 lat staje przed okrutnym dylematem moralnym, który ostatecznie niszczy jej dziecięcą niewinność: pozostać przy umierającym bracie w szczerym polu i tym samym skazać i siebie na śmierć czy też zostawić go, by konał w samotności, dogonić uciekający pociąg i uratować życie. Krańcowo wyczerpana June spotyka na swej drodze amerykańskiego żołnierza, z którym los połączy ją na zawsze.

Hector Brennan nie wstąpił do wojska z patriotycznych pobudek, lecz z masochistycznej potrzeby ukarania samego siebie, odpokutowania za śmierć ojca, za którą się nieustannie obwinia. Większość służby spędził rejestrując zabitych żołnierzy i przygotowując ich ciała w różnym stadium rozkładu do pochówku. Po zakończeniu działań wojennych spotyka wycieńczoną, małą Koreankę, którą zabiera do sierocińca prowadzonego przez pastora Amesa Tannera. Losy June i Hectora splatają się tu z losami żony pastora, Sylvie, podobnie jak oni ofiary wojny. Ta córka amerykańskich misjonarzy nigdy nie uporała się z traumą, jaką wywołała w niej okrutna śmierć rodziców; wegetuje tylko szukając ukojenia w narkotycznym nałogu.

Trójkę życiowych rozbitków, okaleczonych przez wojenne doświadczenia, pozbawionych zdolności odczuwania uczuć wyższych, których sens życia został zredukowany do zaspokajania prymitywnych żądz i instynktownej walki o przetrwanie, połączyła toksyczna więź; wikłają się w relacje, które boleśnie ich ranią, nie dają nic poza poczuciem winy, własnej klęski i pozorów normalności, a w rzeczywistości stanowią preludium samozagłady. Sylvie wplątuje się w romans z Hectorem, który zdaje sobie sprawę, że June o nim wie i tylko udaje łagodną i opiekuńczą, bo zależy jej na adopcji i wyjeździe do Stanów. June rzeczywiście marzy o wspólnym życiu z pastorostwem w Seattle, ale jednocześnie pożąda Sylvie, co z kolei jej zdaje się nie przeszkadzać. Wszyscy troje są od siebie uzależnieni, ich chore namiętności destrukcyjnie wpływają na każde z nich. To, co ich ze sobą łączy, jest równie ułomne i kalekie, jak oni sami.

Po 30 latach drogi June i Hectora schodzą się ponownie. Ona jest starzejącą się, samotną kobietą, którą zżera rak i która wie, że nie pozostało jej wiele czasu. Przed śmiercią chce odnaleźć syna; Nicholas jest owocem krótkiego, żałosnego związku z Hectorem - życiowym nieudacznikiem, który próbuje posklejać swoje życie u boku kobiety, zasmakować stabilizacji, normalności, a być może także miłości. Wspólne poszukiwania zaginionego syna i podróż jego śladami staje się bodźcem do wspomnień, bolesnych wyznań, ożywienia dawnych emocji, pretensji, urazów. Do rozdrapywania ran, które nie przyniesie ukojenia i w niczym nie pomoże, ale którego nie da się uniknąć.

Chang-Rae Lee zupełnie nie oszczędza czytelnika - podobnie jak swoich bohaterów, dla których nie ma już nadziei i za późno na odkupienie. I to wcale nie naturalistyczne, krwawe obrazy z bitewnych pól - istne wyzwanie dla ludzkiej wrażliwości - są najgorsze, ale świadomość nieodwracalnych krzywd wyrządzonych ocalonym: wypalenie emocjonalne, psychiczne okaleczenie, utrata sensu życia rzutująca na stosunki międzyludzkie, niszcząca więzi z najbliższymi, jakby wojenna trauma była zaraźliwa. Koszmarna wojenna rzeczywistość prowokuje trudne do wyobrażenia moralne dylematy, redukuje ludzką egzystencję do bezwzględnej walki o przetrwanie, zatraca empatię i wrażliwość, zaś jej pokłosiem jest skrajny egoizm pozbawiony jakichkolwiek skrupułów i sentymentów, nie oszczędzający nawet dziecięcej niewinności oraz pęd ku autodestrukcji przejawiający się w uzależniającej chęci zapomnienia za wszelką cenę. Ofiary wojny nie potrafią wyjść z jej zaklętego kręgu, ciągnąc za sobą każdego, kto miał nieszczęście znaleźć się w orbicie ich wpływów. Przyciągają się jak magnes - nie po to, by motywować się nawzajem do walki z traumą, lecz by nawzajem pogrążać się w zwielokrotnionym cierpieniu.

Kiedy ulegnę to wyjątkowo bolesna i trudna lektura. Jej wymowa jest złowieszcza i przygnębiająca; uświadamia, że dla naznaczonych piętnem wojny nie ma nadziei i ratunku. Są skazani na ponurą wegetację w nieustającym koszmarze tragicznych wspomnień, rozpamiętywanych krzywd, których nie da się naprawić, wyrównać czy zadośćuczynić, depresyjnej samotności, z której nie ma ucieczki, syzyfowych prób wygładzenia kantów własnego życia, które zawsze kończą się klęską oraz wiecznego oczekiwania, aż ostatnia, ledwo tląca się iskierka życia zamieni się w popiół.
Proza Chang-Rae Lee jest wyrazista, prosta i dosadna, pozbawiona poetyckich metafor i innych upiększeń, a przez to ukazująca prawdziwe oblicze wojny: nie bohaterskie i wyidealizowane, ale to najskrzętniej ukrywane i najbardziej odrażające, niosące wyłącznie śmierć i zniszczenie nie tylko w sensie dosłownym; czyniące niewyobrażalne spustoszenia w konstrukcji moralnej, emocjonalnej i psychicznej istoty ludzkiej, odsłaniające ciemną stronę naszej natury. Nie ma tu miejsca na nadzieję, otuchę czy pocieszenie, jest tylko naga, okrutna prawda. Taka jest też ta lektura - porażająca, wyrazista, pełna bólu, smutku i cierpienia. Nie jest łatwo się z nią zmierzyć, ale z pewnością warto jej ulec.

Moja ocena: 4/5

Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/90317/kiedy-ulegne/opinia/2062192#opinia2062192 


za książkę serdecznie dziękuję księgarni Matras :)
 

22 komentarze:

  1. Bywają książki gdzie ból zdaje się wylewać z każdej kartki a mimo to, coś nas popycha by czytac dalej... Mam wrażenie że to własnie taka książka i może to swoisty masochizm ale tytuł właśnie sobie odnotowałam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tą książkę u siebie na półce.I właśnie czasami mam ochotę się za nią wziąć ale widzę,że do niej to trzeba mieć odpowiedni nastrój.Nie miałam pojęcia,że to taka trudna książka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja latem w promocji świata ksiażki kupiłam Lee i nadal stoi na półce i czeka na swoją kolej. Tak coś czuję, ze książka nie jest łatwą ale wartościową.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam te książkę u siebie i czekam na ten odpowiedni czas, by ją przeczytać. :) A swoją recenzją utwierdziłaś mnie tylko w przekonaniu, że dobrze zrobiłam kupując ją. :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Sama lubię bardzo lubię kryminały i thrillery, ale jednak lubię czasem przeczytać coś innego i to właśnie może być własnie dobra pozycja;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zupełnie zapomniałam o istnieniu tej książki a mam ją przecież u siebie na półce. Zakupiłam ją od razu w dniu premiery a potem położyłam i tak leży do tej pory. Oj bije się w piersi i obiecuje ją przeczytać w najbliższym czasie, bo widzę, że warto.

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka trudna, ale warta przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię książki do rozgryzienia ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Parokrotnie miałam zamiar kupić tę książkę, ale ostatecznie rezygnowałam. Teraz widzę, że naprawdę powinnam ją nabyć i przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pierwszy raz spotykam się z tą pozycją, ale po Twojej opinii jestem skutecznie zachęcona do jej nabycia. Książka porusza bardzo trudny temat, ale spróbuję jej sprostać. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kolejna książka u Ciebie, którą chcę przeczytać. Kurde, życia mi nie starczy na te wszystkie książki...:P

    OdpowiedzUsuń
  12. Hm... Raczej odpuszczę tego rodzaju lekturę, nie mam nastroju na tak trudnej opowieści :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo mocna tematyka. wielokrotnie zastanawiałam się nad zakupem tej książki tym bardziej, że była swego czasu w promocji, ale obawiałam się jej i nadal obawiam, mimo to chyba się skuszę, ale to za jakiś czas.
    Spokojnego wieczoru :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Już miałam kupić tę książkę, ale w ostatniej chwili zrezygnowałam. Chyba dobrze zrobiłam, bo na razie nie czuję się na siłach, by podjąć się czytania ciężkich lektur... Ale w przyszłości na pewno po nią sięgnę.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Pamiętam moment, kiedy wszyscy wokół chcieli tę książkę nie tylko przeczytać, ale i mieć. Poszukiwała jej tak wielka ilość osób, jej recenzje były tak pochlebne, że nabyłam ją i ja :) Stoi i czeka. Czułam, że to nie będzie prosta lektura, a Ty mnie dziś w tym przekonaniu utwierdziłaś. Póki co nie mam na nią siły (Mo Yan dość skutecznie naruszył pokłady wrażliwości we mnie :), więc w tej chwili mówię jej nie. Ale może na początku roku, jak już ochłonę, sięgnę po tę powieść. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  16. Widzę, że szykuje się kolejna ciekawa lektura :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Książkę przeczytałam sporo czasu temu, ale pamiętam, że wywarła na mnie niemałe wrażenie:).

    OdpowiedzUsuń
  18. Książka zapowiada się bardzo interesująco, ale temat jest dla mnie zbyt ciężki i jej lektura pewnie by mnie tylko dobiła. W chwili obecnej bardziej mi trzeba czegoś lżejszego, kolorowego :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Omomom @_@ Czyli bardzo się cieszę, że mam te książkę u siebie w zbiorach ;D

    OdpowiedzUsuń
  20. Co za historia! Muszę zdobyć tą książkę!

    OdpowiedzUsuń
  21. Będzie ciężko, ale wydaje mi się, że warto. Ostatnio znów lubuję się w książkach o trudniejszej tematyce i ta doskonale wpisuje się w moje obecne potrzeby. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak zwykle pięknie zrecenzowałaś książkę. Musze jednak przyznać, ze choć pierwsze akapity mnie urzekły to im więcej czytałam o tej książce tym bardziej wydawało mi się, że autor przekombinował fabułę - innymi słowy ją popsuł.
    Teraz jestem w impasie, bo dałaś wysoką notę a jednak... jakoś przestało mnie ciągnąć do tej książki. :(
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.