Tytuł: "Nigdziebądź"
Wydawnictwo: Nowa Proza, 2012
Ilość stron: 318
Okładka: miękka
Nigdziebądź to moje trzecie - po Koralinie i Księdze cmentarnej -
spotkanie z prozą Neila Gaimana i z całą pewnością najbardziej osobliwe.
Choć zwykle sceptycznie podchodzę do powieści powstałych na kanwie
scenariusza filmowego, z ulgą i radością muszę odnotować, że
upowieściowienie Nigdziebądź, które rozpoczęło swój żywot jako
sześcioodcinkowy serial telewizyjny, nie ograniczyło się do sztucznego
poprzetykania kwestii dialogu didaskaliami, ale zaowocowało stworzeniem
równorzędnego uniwersum - rozbudowanego, magicznego i mrocznego świata
nieograniczonego prawami logiki, lecz jedynie nieokiełznaną wyobraźnią
autora. Szalone, dziwaczne pierwiastki destabilizująco - destrukcyjne,
wkradające się w swojską, dobrze znaną rzeczywistość i burzące ustalony
ład niepokoją i fascynują jednocześnie, nasuwając skojarzenia z prozą
Jonathana Carrolla, czy nawet Franza Kafki.
Richard Mayhew jest przeciętnym człowiekiem niczym szczególnym nie
wyróżniającym się z tłumu londyńczyków, prowadzącym zwyczajne,
ustabilizowane życie, pracującym w firmie ubezpieczeniowej, posiadającym
przyjaciół i piękną narzeczoną, Jessikę. Jednak pewnego dnia przytrafia
mu się coś, co wyrywa go z objęć otępiającej rutyny. W drodze do
restauracji znajduje na chodniku ranną dziewczynę, którą wbrew protestom
Jessiki postanawia się zaopiekować. Ratując ją od śmierci z
zaskoczeniem odkrywa, że właśnie utracił swoje dotychczasowe życie -
mieszkanie, pracę, znajomych, narzeczoną, wkraczając tym samym w
zadziwiającą rzeczywistość Londynu Pod - podziemnego miasta
rozciągającego się w rozległej sieci kanałów i podziemnych przejść
metropolii, o którego istnieniu dotąd nie miał pojęcia. Miejsce to
diametralnie różni się od dobrze znanego Richardowi Londynu Nad - rządzi
się własnymi, magicznymi, przewrotnymi i okrutnymi prawami wymykającymi
się wszelkim zasadom logiki. Richard, nie mając specjalnego wyboru, a
jedynie perspektywę życia krótszego niż jętka o skłonnościach
samobójczych, wkracza w ten mroczny, podziemny świat, staje się jego
częścią i przemierza go w poszukiwaniu drogi ucieczki, kierowany
pragnieniem odzyskania utraconego życia. Wędrując po zakamarkach Londynu
Pod przyłącza się do uratowanej przez siebie dziewczyny imieniem Drzwi
ściganej przez parę okrutnych morderców - pana Croupa i pana Vandemara,
poszukującej zabójców członków swej rodziny i rozwiązania sekretu
związanego z ich śmiercią. Towarzyszy jej cyniczny i przebiegły Markiz
de Carabas, który spłaca w ten sposób honorowy dług wobec ojca
dziewczyny oraz strażniczka Drzwi - legendarna Łowczyni zabijająca
bestie zaludniające podziemne światy. Pomóc im może jedynie anioł
Islington, lecz potrzebny do tego jest klucz strzeżony przez Czarnych
Mnichów. Towarzysze wystawieni są na rozliczne próby, pułapki i
niebezpieczeństwa, jednak coraz bardziej przybliżają się do rozwiązania
zagadki Drzwi - nie tylko w dosłownym znaczeniu tego słowa.
Nigdziebądź to fascynująca opowieść, w której aż roi się od
niezwykłych przygód, niesamowitych istot i miejsc oraz bogatej i
intrygującej symboliki. Trudno oprzeć się magnetyzującemu urokowi
kontrastu pomiędzy Londynem Nad i Londynem Pod - światem realnym, nudnym
i monotonnym, w który wkrada się marazm i pustka a rzeczywistością
barwną, nieprzewidywalną i mroczną, okraszoną szczyptą szaleństwa i
niebezpieczeństwa, cechującą się nieprzebranym bogactwem wymiarów i
prowadzących doń drzwi, do której trafić można zbaczając z utartych
ścieżek realnego świata. To dwa dopełniające się przeciwieństwa,
istniejące niejako po sąsiedzku i stanowiące dla siebie alternatywę, ale
to świat Londynu Pod fascynuje i urzeka.
Gaiman tworząc podziemną metropolię nawiązuje do istniejących,
autentycznych miejsc (Harrods, Muzeum Brytyjskie), głównie do stacji
metra w zadziwiający sposób poszerzających rzeczywistość we wszelkich
możliwych kierunkach. Intrygujące jest to, jak autor wykorzystał nazwy
własne ulic, mostów, stacji metra - w alternatywnym świecie nabierają
innego znaczenia, zaczynają żyć własnym życiem zarówno one same, jak i
zaludniające je istoty (np. stacja Earl's Court w rzeczywistości jest
hrabiowską rezydencją z zamieszkującym ją szlachcicem, w Blackfriars
faktycznie pojawiają się mnisi w czarnych habitach, a do Shepherd's Bush
lepiej się nie zapuszczać ze względu na grasujących tam Pasterzy).
Oprócz stacji metra natrafić tu można na mnóstwo miejsc nie mniej
osobliwych - jak niedostępny klasztor, zmieniający swoją lokalizację
Ruchomy Targ, siedzibę anioła - oraz zadziwiających, najczęściej
groźnych stworzeń: bestię z kanałów, Lamie czy Szczuromówców. Fabuła
obfituje w rozliczne nawiązania literackie ( Kot w Butach Perraulta),
religijne (anioł), legendarno - mitologiczne (Atlantyda, bestia z
kanałów) oraz historyczne (odniesienia do czasów rzymskich,
elżbietańskich i wiktoriańskich). Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że to
właśnie oszałamiająca bogactwem i różnorodnością rzeczywistość
podziemnego miasta jest głównym bohaterem powieści, a z pewnością jej
największym atutem. Bohaterowie, choć posiadają wyraziste cechy
charakterystyczne, są dość banalni i sztampowi: Richard jako kolejny
zwyczajny facet ratujący niejako wbrew sobie świat, nieustraszona
Łowczyni, dwaj odrażający mordercy i ich potężny zleceniodawca - to
zaledwie blade tło dla rozbudowanej, wielowymiarowej, barwnej
rzeczywistości Londynu Pod. Nawet potencjalnie najbardziej intrygująca
postać markiza de Carabasa rozmywa się wśród mrocznych zaułków i gęstej,
londyńskiej mgły skrywającej niejedną tajemnicę.
Jeszcze tylko kilka słów o stylu Gaimana, który wprost uwielbiam; to
połączenie lekkości, finezji i polotu z wysmakowanym bogactwem porównań i
metafor, którego najlepszym przykładem jest chociażby specyficzny
język, jakim posługują się panowie Croup i Vandemar oraz poniższy
fragment jakże obrazowo i trafnie opisujący pewien znany niektórym
skądinąd stan:
Skóra Richarda była zimna i wilgotna. Odnosił wrażenie, że wydłubano mu oczy i wetknięto z powrotem tył naprzód, a czaszkę podczas snu podmieniono na inną, o dwa, trzy numery za ciasną.
Takich smaczków jest o wiele więcej i z pewnością okażą się nie lada
gratką dla miłośników prozy Gaimana czy też jego specyficznego poczucia
humoru.
Lektura Nigdziebądź nie powaliła mnie może na kolana, aczkolwiek
kolejną przygodę z prozą Neila Gaimana uważam za zupełnie udaną i
całkiem satysfakcjonującą - na tyle, by sięgnąć po inne jego powieści;
bardzo chciałabym przypiąć jej najwyższą notę, na którą zasługuje ze
względu na genialnie wykreowaną mroczną rzeczywistość podziemnej
metropolii, jednak ostateczny efekt nieco psują mankamenty tudzież pewne
niedociągnięcia związane z dość rozczarowującymi postaciami bohaterów.
Na uwagę zasługuje kontrast pomiędzy wartością tego, co zwykliśmy
określać mianem normalnego życia, a więc dobrą pracą, stateczną
przyszłością z bliską osobą u boku, kręgiem sprawdzonych przyjaciół a
tym, co nieznane, za czym podświadomie tęsknimy, co zawiera w sobie
element szaleństwa, nieprzewidywalności, brawury, a co przewrotnie
nadaje smak naszemu życiu wtłoczonemu w ramy szarej codzienności.
Gorąco polecam, bo naprawdę warto pójść śladem wyobraźni Gaimana.
Moja ocena: 5/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/137392/nigdziebadz/opinia/6001392#opinia6001392
za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Nowa Proza :) |
Już gdzie o tek książce czytałam. Czy przeczytam hmm nie wiem
OdpowiedzUsuńUwielbiam Gaimana i "Nigdziebądź" już od jakiegoś czasu czeka u mnie na swoja kolej. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie udało mi się sięgnąć, a w sumie żałuję po Twojej recenzji :P Na razie czytałam chyba tylko "Amerykańskich bogów" no i nie przekonał mnie do siebie Gaiman, oj nie przekonał..
OdpowiedzUsuńJakoś nie mogę się przekonać do tego autora. :c
OdpowiedzUsuńWiem, że kiedyś przeczytam - kwestia tyko, kiedy... ;)
OdpowiedzUsuńMuszę ją przeczytać koniecznie!
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji zetknąć się z prozą Gaimana, ale myślę, że bym się nie rozczarowała :)
OdpowiedzUsuńTymczasem zapraszam do mnie na konkurs: http://valkotukka.blogspot.com/2012/07/konkurs.html
O, nie wiedziałam, że "Nigdziebądź" powstało na kanwie serialu. Bardzo sceptycznie podchodzę do takich książek, które powstały na podstawie wcześniejszej produkcji (np. przeczytana przeze mnie "Mumia" napisana po nakręceniu filmu Stephena Sommersa to totalna porażka nie warta uwagi...).
OdpowiedzUsuńOd dawna mam ochotę na prozę Neila Gaimana, głównie dzięki wielu pozytywnym opiniom, które przeczytałam na temat niektórych jego książek. Nie wiem, czy dobrze zrobię, ale najpierw chciałabym poznać serial, zanim dobiorę się do tej pozycji ;) Chociaż... Może jednak lepiej wziąć się za książkę? Rozważę to.
Pozdrawiam!
Zabieram się za tego autora już długi szmat czasu. Sądzę, że jego twórczość mi się spodoba, ale póki co nie miałam szansy po coś sięgnąć. Muszę szybko nadrobić straty. :)
OdpowiedzUsuńTo książka dla mnie. Właśnie zebrałem materiały do nowej powieści, której akcja toczy się w Londynie.
OdpowiedzUsuńCzytałam już wiele pozytywnych recenzji tej książki, mniej lub bardziej entuzjastycznie zachęcającym do sięgnięcia po nią, więc pora chyba się przekonać :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, i jest to moja ulubiona książka Gaimana :) Bardzo lubię tego autora.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czytałam jak na razie dwie książki Gaimana: "Koralina" i "Odd i lodowi olbrzymi". Rewelacji nie było, choć chyba zaczęłam go poznawać od trochę złej strony. Na pewno jeszcze coś jego autorstwa przeczytam, całkiem możliwe, że właśnie "Nigdziebądź". Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńmam w planach
OdpowiedzUsuńtylko jeszcze nie wiem, kiedy je wypełnię ;]
Czytałam i bardzo mi się podobała :) teraz przede mną kolejna jego książka.
OdpowiedzUsuńKocham tę książkę. Zaczęłam od niej poznawanie powieści Gaimana, jeszcze w liceum. W zeszłym roku dorobiłam się własnego egzemplarza:P
OdpowiedzUsuńKsiążkę tę czytałam już bardzo dawno, ale miło ją wspominam, faktycznie nie brakuje w niej fantastycznych miejsc i oryginalnych bohaterów. Nigdziebądź było moim pierwszym spotkaniem z twórczością Gaimana i bardzo je sobie chwalę, czas na inne lektury, może tak "Koralina"
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać. Mocno zafascynowała mnie okładka.
OdpowiedzUsuńJak dobrze wiesz, rzadko sięgam po fantastykę, ale czasami zdarza mi się zrobić wyjątek. Powyższa książka bardzo mnie zaciekawiła i muszę zatem wreszcie ją poznać, gdyż wiele osób ją ogromnie zachwala i ty także wyrażasz się o tej pozycji niezwykle pochlebnie.
OdpowiedzUsuńAch ten Gaiman. Jego wyobraźnia jest naprawdę niezwykła, bardzo lubię jego książki. Jak tylko trafi w moje ręce, przeczytam na pewno :)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się interesująca, jednak zauważyłam, że od pewnego czasu błąkanie się po tunelach staje się coraz częściej pomysłem autorów. Sama na swojej półce mam kilka książek, tego gatunku, które czekają na mój wolny czas. Cóż, może kiedyś po tę sięgnę, jednak zbytnio mnie do niej nie ciągnie. ; )
OdpowiedzUsuńGaiman już od dawna "za mną chodzi", ale jakoś do tej pory nie miałam okazji.
OdpowiedzUsuńKiedyś widziałam ekranizację "Koraliny" i bardzo, bardzo byłam zachwycona :)
Nie czytałaś "Gwiezdnego pyłu" ?
OdpowiedzUsuńKoniecznie po to sięgnij :)
Na mnie "Nigdziebądź" czeka jeszcze gdzieś w bibliotece lub księgarni :)
Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej powieści ani o serialu, ale bardzo chętnie wreszcie zapoznam się z lekturą stworzoną przez tego autora ;) Jak zwykle Twoja recenzja mnie szalenie urzekła :)
OdpowiedzUsuń