Tytuł: "Żona astronoma"
Wydawnictwo: Bukowy Las
Już od dłuższego czasu marzyłam o tej książce - odkąd pamiętam fascynują mnie postaci nietuzinkowe, których pragnienia i dążenia wykraczają poza sztywne granice wyznaczone przez obyczajowość, mentalność i tradycje panujące w konkretnej epoce. Zwłaszcza, jeśli są to postaci jednostek odważnych, nie godzących się na ciasne ramy, w które próbowało je wtłoczyć społeczeństwo; jednostek, które nie bacząc na krzywdzące i uwłaczające szykana, ryzykując swoje dobre imię, wolność, a niejednokrotnie nawet życie, nie wahały się uparcie podążać do celu w ślad za swoimi marzeniami.
Dlatego też z radosną niecierpliwością zanurzyłam się w lekturze o losach jednej z takich postaci - Elżbiety Katarzyny Heweliusz z domu Koopmann w przeczuciu, że czeka mnie wyjątkowo intrygujące doznanie.
Elżbieta była córką bogatego gdańskiego kupca Mikołaja Koopmanna i jedynym jego dzieckiem, które pozostało mu po śmierci dziewięciorga potomków.
Pozycja jedynaczki w żaden sposób nie wpłynęła na przypływ rodzicielskich uczuć Koopmannów - dziewczynka wychowywała się z dala od surowych, powściągliwych rodziców na rodowym folwarku w Bąkowie. Od dnia narodzin niemal do czasu zamążpójścia zajmowała się jej wychowaniem i edukacją niezwykła kobieta o szerokich horyzontach, której nauki wywarły ogromny wpływ na życie Elżbiety i z którą łączyła ją głęboka więź - mamka zwana Dobrą Teresą. To jej Elżbieta zawdzięczała staranne wykształcenie, które w owych czasach bardziej przystałoby chłopcu aniżeli córce choćby i zamożnych i szanowanych rodziców. To ona doceniła bystry umysł dziewczynki i intelektualny potencjał w niej drzemiący, wyzwoliła w niej pokłady odwagi i wytrwałości w dążeniu do celu, umiłowania nauki, dociekliwości i dumy z tego, kim jest i co sobą reprezentuje.
Kiedy w wieku szesnastu lat Elżbieta zostaje wydana wbrew swej woli za mąż za znacznie od niej starszego, sławnego astronoma Jana Heweliusza, z jednej strony oznacza to dla niej koniec złudzeń i nadziei na miłość, której wspomnienie będzie jednak towarzyszyło jej przez resztę życia, z drugiej zaś - małżeństwo to otwiera przed nią drzwi do zdominowanego przez mężczyzn fascynującego świata nauki.
Zachwycony, że trafiła mu się tak inteligentna żona, niezwykle wyrozumiały Heweliusz nie tylko nie wzbrania Elżbiecie oddawać się nieposkromionej edukacyjnej pasji, lecz również z czasem pozwala jej uczestniczyć w swojej naukowej pracy wzbudzając tym falę powszechnej krytyki oraz traktować niemal jak równoprawną partnerkę w naukowych dysputach. W przeciwieństwie do innych mężczyzn swojej epoki Heweliusz nie obawia się bystrego umysłu żony czy też zagrożenia dla swojej nadrzędnej pozycji; docenia jej inteligencję, własne zdanie na różne tematy, imponuje mu jej głód wiedzy, który - wiedziony również próżnością - stara się zaspokajać. Nieraz broni żonę przed atakami co bardziej konserwatywnych kolegów i z czasem jego taktyka zaczyna przynosić pożądane efekty: choć nadal zdarzają się nieprzychylne opinie wypominające Elżbiecie brak cnót niewieścich, stopniowo zyskuje ona uznanie jako pierwsza kobieta - astronom, zaś zalety jej umysłu wzbudzają tak podziw u mężczyzn, jak i zawiść u kobiet.
Życie u boku Heweliusza, choć zaspokaja intelektualne ambicje Elżbiety, jest ubogie w inne doznania. Wzajemny szacunek nie zastąpi braku miłości i nie wypełni pustki w życiu. Od śmierci niezastąpionej mamki Elżbieta tęskni za wyjątkowym uczuciem zrozumienia, duchowej bliskości, kojącej i mądrej obecności kogoś, kto czuje podobnie jak ona. Namiastkę tego uczucia odnajduje w osobie kochanki męża, intrygującej Małgorzaty Twenhusen, lecz na dłuższą metę ani ona, ani wyczekiwane i kochane dzieci nie są w stanie wypełnić bolesnej pustki w sercu Elżbiety.
Śmierć męża budzi w młodej wdowie dwojakie uczucia: w jej życiu kończy się niezwykle barwna epoka oferująca jej możliwości niedostępne dla innych kobiet, która zaspokoiła jej intelektualne ambicje i niepohamowany głód wiedzy, za którą z pewnością jeszcze nie raz zatęskni. Jednocześnie przed Elżbietą otwiera się nowy świat, który zmuszona była pożegnać jako młoda dziewczyna, a którego nigdy tak naprawdę się nie wyrzekła - świat miłości.
Losy Elżbiety Heweliusz skłaniają do głębokiej refleksji - przede wszystkim dotyczącej tej nieprzebranej rzeszy kobiet, które na przestrzeni wieków zmuszano do chowania światła pod korzec pozbawiając możliwości rozwijania swoich zdolności, realizowania pragnień przymuszając do pędzenia niesatysfakcjonującej egzystencji w czterech ścianach domostwa, odmawiając im prawa do własnego zdania, poniżając i upokarzając na wszelkie możliwe sposoby.
Niezwykłe postaci pokroju Elżbiety zrywające ze stereotypem nierozumnej niewiasty, odważnie realizujące swoje pragnienia na przekór histerycznym reakcjom i ciasnym poglądom męskiej części społeczeństwa przerywają milczenie niezliczonych kobiet zmuszanych do uległości i posłuszeństwa. Wzbudzają podziw rozmachem swoich marzeń, determinacją, z jaką do nich dążą i stylem, w jaki tego dokonują.
Autorka odmalowuje przed nami fascynujący portret kobiety, której udało się osiągnąć zamierzony cel pokonując kolejne przeciwności losu i wykorzystując sprzyjające okazje wykazując się cierpliwością, niezwykłym hartem ducha i wytrwałością. Silna psychika nie pozwoliła bohaterce poddać się w trudnych chwilach osamotnienia i rozpaczy, a tych doprawdy nie brakowało w jej życiu.
Książka właściwie spełniła moje oczekiwania - oprócz niebywale sugestywnego portretu bohaterki autorka kreśli przed nami barwną, żywą, niezwykle zróżnicowaną panoramę społeczno - obyczajową siedemnastowiecznego Gdańska, która niemal pozwala się przenieść do tego tętniącego życiem, kosmopolitycznego miasta. Jego specyficzny klimat autorka oddała z wielkim wyczuciem i dbałością o szczegóły. Naszej wyobraźni nie trzeba więcej, by poczuć surową atmosferę luterańskiego domostwa kupca Koopmanna czy też podniosłą i uroczystą panującą w Heweliuszowym obserwatorium.
Na tym niezwykle barwnym tle jawi się nam nie mniej barwna i interesująca postać wielkiego astronoma, która widziana oczami Elżbiety zyskuje nowy wymiar, staje się nam bliższa jak gwiazdy oglądane przez mocny teleskop. Wreszcie postać samej Elżbiety, jej przeżycia i osobowość czynią tę książkę intrygującą i ze wszech miar godną polecenia lekturą.
Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zachęcić Was do sięgnięcia po tę książkę; jeśli fascynują Was niepokorne osobowości, które wyprzedzają swoją epokę siłą swoich marzeń - jest to lektura dla Was.
Gorąco polecam!
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/74865/zona-astronoma-historia-elzbiety-katarzyny-heweliusz/opinia/2074256#opinia2074256
książkę otrzymałam od Wydawnictwa Bukowy Las - serdecznie dziękuję! |
Jak zwykle ciekawie piszesz...podoba mi się...
OdpowiedzUsuńDziękuję; ciekawie, bo i książka interesująca, polecam i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKsiążka musi być rzeczywiście cudowna. Opowieści o niepokornych kobietach, niedających się wtłoczyć w ramy dobrej, opiekuńczej matki i żony wypełniającej swoje obowiązki zawsze będą interesować jak i inspirować. Poza tym uwielbiam książki, w których tło historyczne czy społeczne jest dobrze i wyraźnie przedstawione. Tak więc nie pozostaje mi nic innego jak dać się skusić i sięgnąć po tą piękną książkę (piękną również zewnętrznie). Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie coś dla mnie:)). Już sama recenzja brzmi intrygująco, więc nie zamierzam się długo opierać:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Ala - takie kobiety budzą podziw, nieprawdaż? No i cieszy mnie, że ta książka w ogóle powstała, bohaterce należy się zarówno podziw, jak i pamięć.
OdpowiedzUsuńKasandra - przeczytaj koniecznie, a potem napisz taka recenzję, jaką tylko Ty potrafisz!
Pozdrawiam serdecznie!