sobota, 28 maja 2011

"Milion małych kawałków"

Autor: James Frey
Tytuł: "Milion małych kawałków"
Wydawnictwo: G+J

Rozpad na milion małych kawałków, dezintegracja osobowości - tytuł tej wstrząsającej pod każdym względem książki doskonale oddaje to, co dzieje się z człowiekiem uzależnionym, z jego psychiką i jestestwem.
A dowiadujemy się tego z pierwszej ręki, od samego autora, który w tej - jak sam przyznaje - nieco podkoloryzowanej autobiografii, nie szczędząc najbardziej drastycznych i szokujących szczegółów, snuje historię swojego życia, uzależnienia, ostatecznego upadku oraz mozolnego, dramatycznego dźwigania się z otchłani nałogu.
Jego opowieść to wstrząsające studium człowieka wyzutego z człowieczeństwa, jego powolne, ale konsekwentne odbijanie się od najgłębszego dna, desperacka walka o odzyskanie godności i szacunku do siebie, wybaczenie samemu sobie, odbudowanie czy raczej nawiązanie zdrowych relacji z najbliższymi - czyli uczynienie kroków niezbędnych do wyprostowania własnego życia, do osiągnięcia normalności. Do wyzdrowienia.

23-letni James przez większą część swojego życia jest silnie uzależniony od alkoholu i kilku rodzajów narkotyków. Nie pamięta, kiedy ostatnio był trzeźwy, jest na nieustannym haju, a w dodatku policja z trzech stanów rozesłała za nim listy gończe. Jego życie to niekończące się pasmo porażek, upodlenia, wstydu i destrukcyjnej nienawiści do samego siebie - za to, czym się stał za sprawą nałogu; zdaje sobie sprawę, że tylko on jest odpowiedzialny za swoja nieudaną i żałosną egzystencję.

Kiedy trafia do najlepszej w Stanach kliniki szczycącej się rewelacyjnym wynikiem 17% wyleczalności, zarówno jego ciało, jak umysł i psychika znajdują się u kresu wytrzymałości. Lekarze informują Jamesa, że jeśli kiedykolwiek napije się alkoholu bądź zażyje narkotyku - jego udręczone ciało ostatecznie odmówi posłuszeństwa, umrze.
James zdaje sobie sprawę, że pobyt w ośrodku to jego jedyna szansa, by wyjść z nałogu; nie wierzy jednak, że to jest możliwe i nie jest pewien, czy zależy mu w ogóle na tym, by żyć.
Terapia to dla niego prawdziwy koszmar, istna droga przez mękę - zresztą jakiekolwiek użyte przeze mnie określenia nie są w stanie oddać dramatyzmu przeżyć człowieka poddanego odtruciu oraz konfrontacji z samym sobą - z całym złem, jakie wyrządził sobie i bliskim, z jego konsekwencjami, wstydem i wyrzutami sumienia, które sprawiają, że nie potrafi spojrzeć w lustro.
Terapia przebiega dość opornie, gdyż James nie chce i nie potrafi zaakceptować metod stosowanych w ośrodku - uważa je za infantylne i nieskuteczne. Wsparcie nadchodzi z najmniej oczekiwanej strony - James zaprzyjaźnia się z kilkoma jemu podobnymi wykolejeńcami, tak jak on próbującymi poskładać swoje życie w sensowną całość. Jest wśród nich zarówno sędzia, jak i gangster, zrównani przez nałóg do jednego poziomu, wspierający się nawzajem ze wszystkich sił - i wspierający się skutecznie.
W klinice James poznaje narkomankę Lilly, której życie od wczesnego dzieciństwa stanowiło synonim koszmaru. Te dwie złamane dusze odnajdują w sobie zrozumienie, ukojenie, spokój i nadzieję. Uczucie to daje Jamesowi siłę do stawienia czoła uzależnieniu, choć walka jest trudna i bolesna. To dla nich ostatnia deska ratunku, jedyna dobra i piękna rzecz, jakiej doświadczyli w życiu. Choć niesłychanie krucha, pozwala jednak myśleć o Jutrze, wreszcie mieć nadzieję i wierzyć, że się uda.
Jednym z najtrudniejszych doświadczeń Jamesa jest konfrontacja z rodzicami oraz emocjami, jakie ta sytuacja w nim wyzwala. Czuje potworne wyrzuty sumienia wobec nich, lecz nie wszystkie uczucia, jakie nim targają, są tak oczywiste - większość z nich jest zdecydowanie ambiwalentna i nie do końca uświadomiona.
Rodzinna terapia, która początkowo budzi wściekłość Jamesa, z czasem przynosi upragnione katharsis i pozwala zainicjować żmudny proces wybaczania samemu sobie, budowania szacunku do siebie, odzyskiwania człowieczeństwa. Wbrew jego przewidywaniom terapia dała mu siłę potrzebną do walki i do spojrzenia sobie w oczy.

James Frey wytrwał w abstynencji. Każdego dnia walczy z nałogiem, a swoją historią daje świadectwo temu, że pokonanie go jest możliwe. Możliwe jest poskładanie miliona kawałków w wartościową całość, choć jest to proces długotrwały, bolesny i nie dający żadnych gwarancji na sukces.
Jego poruszająca autobiograficzna relacja z odwyku to jeden z najbardziej plastycznych i wstrząsających opisów walki z nieustającym głodem; walki, która rozgrywa się zarówno w umyśle, jak i w ciele osoby uzależnionej. To opowieść, która sięgając do najmroczniejszych zakamarków ludzkiej duszy ukazuje upadek człowieka i heroiczne podźwiganie się z jego otchłani; to opowieść o przyjaźni, miłości, wierze, odkupieniu i nadziei.
Historia Jamesa nie traci dla mnie na wiarygodności pomimo tego, że niektóre fakty zostały przez autora ubarwione; prawdziwe i realistyczne, nieraz wręcz naturalistyczne są jego wrażenia, emocje, wspomnienia i doznania, których wymowę podkreśla oryginalny styl Freya charakteryzujący się specyficzną interpunkcją oraz sposobem zapisywania dialogów. Zabieg ten wprowadza elementy chaosu i pewnej gorączkowości, która daje nam pewne mniemanie o tym, co dzieje się w głowach osób przebywających na odwyku.
To naprawdę mocna lektura, która daje najpełniejszy i najbardziej wiarygodny wgląd w umysł i psychikę nałogowca, która uczy rozumieć i nie potępiać.
To książka do głębi przejmująca i smutna, ale zarazem dająca nadzieję.
Gorąco polecam ,każdemu bez wyjątku.

Moja ocena: 5/5

Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/35599/milion-malych-kawalkow/opinia/2743031#opinia2743031 



recenzja napisana dla portalu Sztukater ;)

7 komentarzy:

  1. Ojj... Szalenie się cieszę, że ktoś zwrócił uwagę na tę książkę, pisałam o niej u siebie na blogu, jest to jedna z moich ulubionych i jakkolwiek górnolotnie to nie brzmi, zmieniła moje życie.
    Polecam drugą część, choć nie jest tak dobra.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Recenzja jak zawsze smakowita:). Mam na swojej półce tę książkę, więc z pewnością niedługo przeczytam:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Już od bardzo dawna chcę sięgnąć po tą z pewnością niezwykłą książkę, a swoją recenzją przekonałaś mnie do tego jeszcze bardziej. Nie mam wątpliwości, że i mnie uwiedzie. A styl Frey'a bardzo mnie zaciekawił i nie zważając na wszystkie pozycje czekające u mnie na przeczytanie, już jutro lecę do biblioteki.

    A tak na marginesie, to chciałam Ci zaprosić do siebie, bo w moim ostatnim wpisie zawarłam małe zaproszenie do Ciebie. Mam nadzieję, że je przyjmiesz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Psychikę człowieka uzależnionego "przerabiałam" już na wszelkie możliwe sposoby w czasie studiów, ale może kiedyś się skuszę na tę pozycję by swoją wiedzę umocnić i porównać przede wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię książki tego typu, po części dlatego że parę lat pracowałem z uzależnionymi, a sam z wykształcenia jestem również terapeutą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdecydowanie do kategorii "interesujące" i "chcę przeczytać". Miałam tę książkę na liście, ale mnie uprzedziłaś :D :( Niestety! A taka fajna książka :D Będę musiała ją sobie jakoś skombinować.

    OdpowiedzUsuń
  7. Domi - już się przymierzam do drugiej części; postać Leonarda bardzo mnie zaintrygowała!

    kasandra - z niecierpliwością czekam na recenzję!

    Ala - już pędzę do Ciebie :)))

    Książkówka Ewa, pisanyinaczej - zastanawiam się zawsze, jak to jest skonfrontować własne doświadczenia z fabułą książki...

    miqaisonfire - ech, nie wiedziałam, że komuś zwinęłam ją sprzed nosa... na pewno jeszcze na nią trafisz!

    Pozdrawiam wszystkich serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.