niedziela, 27 lutego 2011

"Moje życie z Mozartem"

Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Tytuł:  "Moje życie z Mozartem"
Wydawnictwo: Znak


Sięgnęłam po tę książkę nie dlatego, że skusiło mnie nazwisko autora. Jedynym powodem, dla którego to zrobiłam, był jej tytuł. Tytuł, który mnie zafascynował podobnie jak sam Mozart i jego muzyka; zaciekawiło mnie, jak znany pisarz wyrazi słowami coś, co dla mnie zawsze pozostawało w sferze uczuć i myśli; miałam też nadzieję na porównanie moich własnych odczuć z odczuciami autora - na dobry początek połączyło nas uwielbienie do twórczości Mozarta.
Książka w formie listów do dawno zmarłego geniusza muzycznego, w której wspomnienia, przeżycia i przemyślenia nadawcy harmonijnie łączą się i dopasowują do charakteru muzyki adresata, ogromnie mnie poruszyła.

Listy są pełne życiowej mądrości, filozoficznych rozmyślań o sprawach głęboko ludzkich, fundamentalnych dla każdego człowieka, a jednocześnie pozbawione nadętego, wyszukanego i przemądrzałego stylu, co mile mnie zaskoczyło i ujęło. Słowa autora są prawdziwe, proste,ale nie banalne; dziwi mnie niepomiernie, jak o sprawach, z którymi człowiek ma na co dzień do czynienia, można mówić tak pięknie,t ak odkrywczo, że chwytają za serce i nie pozwalają przejść obok nich obojętnie.
Słowa autora są jak muzyka Mozarta, z której czerpie on siłę, mądrość, pociechę, która ukazuje mu na powrót sens życia i piękno otaczającego go świata, która pomaga mu poznać samego siebie i swoje pragnienia, pogodzić się z tym, co nieuniknione i czerpać radość z tego, co jest nam dane: Radośnie zamieniasz nasze życie w pochwalny śpiew, w którym jest miejsce nawet na ból i cierpienie, albowiem być szczęśliwym nie oznacza bronić się przed nieszczęściem, ale je akceptować.
Poruszyło mnie to głębokie przeżywanie muzyki, ogrom emocji, jakie generowała w psychice autora i filozofię, jakiej była zarzewiem.

Ujęło mnie to, że pomimo wielu życiowych tragedii, dla których znalazł ukojenie, autor nie może ostatecznie pogodzić się z przedwczesną śmiercią kompozytora; żal nad jego nie do końca spełnionym, a tragicznie przerwanym życiem jest kolejną rzeczą, która nas łączy. Wspaniałe, choć gorzkie to uczucie.
To, co odnajdujemy, okazuje się często czymś nam już znanym - jak wiele słuszności i niewymuszonej prostoty jest w tych słowach wie każdy, kto przeżył coś podobnego; do piękna, prawdy i mądrości wiodą różne drogi, charakterystyczne dla każdego człowieka, ale to, co odkrywamy u ich kresu jest wspólne nam wszystkim, bo jest fundamentalne. Bardzo osobiste, a zarazem uniwersalne.
To zrozumiał Mozart, to ujrzał w jego muzyce Schmitt, to właśnie próbował uświadomić czytelnikowi. I zrobił to w wielkim stylu. Chapeaux bas!

Moja ocena: 4/5

Opublikowane na stronie:   http://lubimyczytac.pl/ksiazka/41539/moje-zycie-z-mozartem/opinia/1614890#opinia1614890

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.