Tytuł: "Lekcja anatomii"
Wydawnictwo: WAM, 2016
Ilość stron: 333
Okładka: miękka
Bardzo lubię sięgać po książki, które opowiadają
historię jakiegoś dzieła - czy to literackiego, czy też rzeźbiarskiego lub
malarskiego; stąd wśród moich lektur powieści osnute wokół losów bądź wątków z
życia Degasa (Malowane dziewczęta Degasa), van Gogha
(Zakochana modelka), Renoira (Niedziela nad Sekwaną),
Moneta (Claude i Camille). Ostatnio do grona tego typu lektur
dołączyła Lekcja anatomii (doktora Tulpa) autorstwa Niny Siegal,
której fabuła koncentruje się na okolicznościach powstania arcydzieła
Rembrandta oraz wokół losów postaci w różnym stopniu mających związek z jego
genezą - a wszystko to w barwnej scenerii XVII-wiecznego Amsterdamu.
Ostatni dzień stycznia 1632 roku w Amsterdamie. Lada
chwila odbędzie się publiczna egzekucja złodzieja – recydywisty Adriaena
Adriaenszoona, zwanego Arisem Kindtem. Do miasta spieszy młoda, ciężarna Flora
z Lejdy – pragnie błagać o ułaskawienie ukochanego, ale okazuje się, że jedyne,
co może jeszcze zrobić, to zabiegać o wydanie ciała powieszonego mężczyzny.
Nie
jest to jednak prosta sprawa, gdyż zwłoki kupił niejaki Jan Fetchet, handlarz
osobliwości i famulus anatomicus, czyli człowiek trudniący się pozyskiwaniem
ciał dla Gildii Chirurgów, a tak się składa, że tego dnia na zwłokach Adriaena
zostanie przeprowadzona publiczna sekcja połączona z wykładem z anatomii,
której dokona doktor Tulp. Upamiętnić całe wydarzenie, na zlecenie
amsterdamskiej Gildii Chirurgów, ma Rembrandt van Rijn – obraz, który stworzy,
okaże się jego przepustką do sławy i nieśmiertelności.
Na kartach powieści krzyżują się losy kilku osób,
które w mniejszym bądź większym stopniu będą miały swój udział w powstaniu
arcydzieła: skazańca Arisa, jego ukochanej Flory, handlarza osobliwości,
doktora Tulpa, a nawet… Kartezjusza oraz samego Rembrandta, który zrezygnował w
swoim dziele z realizmu, by nie rzec naturalizmu tego medycznego spektaklu, jakim
były publiczne sekcje zwłok, podkreślając – no właśnie, co? Godność zmarłego,
której odmówiono mu za życia? Spokój, którego doznał dopiero po śmierci?
Był człowiekiem z krwi i kości. Miał umysł i duszę. Ona go kochała, Fetchet go kupił, doktor Tulp zawłaszczył go sobie na potrzeby nauki, a ja chciałem go dla mojej sztuki. Nas wszystkich interesowało jego ciało. Wszyscy chcieliśmy zrobić z tego ciała jakiś użytek. A tymczasem on nie należał do nikogo z nas.
Lekcja anatomii doktora Tulpa było dziełem sztuki,
które zaintrygowało autorkę książki już w dzieciństwie – dzięki reprodukcji
zdobiącej jedną ze ścian jej rodzinnego domu. Fascynacja pogłębiała się wraz z
upływem czasu, by przerodzić się w pomysł napisania powieści, której bohaterem
byłby martwy mężczyzna przedstawiony na obrazie – Adriaen Adriaenszoon alias
Aris Kindt. Siegal przeprowadziła się do Amsterdamu, zgłębiała dokumenty z
epoki zgromadzone w tamtejszych archiwach, godzinami studiowała oryginał
obrazu, co zaowocowało konkretnym pomysłem na fabułę, w której martwe ciało
miało swoją historię, należało do człowieka, którego życiowe wybory oraz inne
okoliczności doprowadziły do tego, że stał się najważniejszym elementem
publicznej sekcji zwłok uwiecznionej przez jednego z największych artystów
wszech czasów. I zapragnęła tę historię opowiedzieć.
W tym celu zastosowała narracyjny wielogłos,
pozwalający poznać losy straconego mężczyzny i okoliczności powstania dzieła z
różnych punktów widzenia, a więc możliwie najpełniej i najciekawiej. Co ważne –
udało jej się przy tym oddać obyczajowe realia i ducha epoki nazywanej Złotym
Wiekiem Niderlandów głównie dzięki wplataniu w wypowiedzi czy przemyślenia
bohaterów refleksje związane z kwestiami filozoficznymi nurtującymi ówczesnych,
oświeceniowych myślicieli i uczonych, mających również znaczący wpływ na
twórczość Rembrandta, co jest widoczne choćby w sposobie przedstawienia ciała
zmarłego na obrazie.
Nina Siegal snuje fascynującą opowieść o życiu Arisa
Kindta i losach jego ciała po śmierci, udzielając głosu zarówno jemu samemu,
jak i jego ukochanej Florze. Autorka przyznaje, że charakterystyka postaci, jak
i historia jego życia jest fikcją literacką, opartą na fabule XVI-wiecznej
powieści łotrzykowskiej, jednak informacje dotyczące popełnianych przez
bohatera przestępstw zaczerpnęła z archiwalnych dokumentów (podobnie jak jego
personalia i pseudonim). Trzeba przyznać, że życiorys Kindta prezentuje się
wiarygodnie, zaś połączenie faktów i fikcji jest nadzwyczaj płynne i udane.
Ukazanie Adriaena takim, jakim był za życia, uświadomienie czytelnikowi, że
ciało, które obserwujemy na obrazie Rembrandta należało do mężczyzny, który
kochał i był kochany, przywraca mu człowieczeństwo i ludzką godność, z której
odarto go, przeznaczając do publicznej sekcji zwłok. Dzięki temu dzieło mistrza
zyskuje nowy wymiar, opowiada historię jeszcze inną niż ta, którą widzimy;
autorka zwraca uwagę na to, co w swoim malowidle podkreślił na różne sposoby
Rembrandt: kompozycją, doborem kolorów, połączeniem faktury i światła; skłania
czytelników do zastanowienia, w jaki sposób ciało trafiło na stół sekcyjny,
dlaczego artysta umieścił je w centrum kompozycji i zdecydował się na
przedstawienie jedynie sekcji ręki, podczas gdy Tulp dokonał pełnej; skąd
pomysł, by na obrazie domalować zwłokom prawą dłoń, odciętą mężczyźnie jeszcze
za życia w ramach kary za kradzież i dlaczego przedstawił je bez blizn i innych
pozostałości kar cielesnych? Co kierowało Rembrandtem, kiedy rezygnował z
realizmu, by podkreślić godność zmarłego?
Podpowiedzią co do intencji artysty są fragmenty
fabuły zawierające retrospekcje z jego życia oraz przemyślenia w trakcie pracy
nad obrazem, uzupełnione wplecionym w narrację zapisem jego oględzin oraz
wnioskami współczesnego konserwatora dzieł sztuki, analizującego, co kryją
kolejne warstwy farby, a także wyniki badań promieniami rentgenowskimi; w
połączeniu z informacjami na temat życia Rembrandta (a zwłaszcza dramatycznymi
wydarzeniami z dzieciństwa), tworzą one niezwykle barwną i fascynującą
historię.
Ważnym elementem powieści, który doskonale wpisuje
się w światopogląd artysty, a co za tym idzie – miało istotny wpływ na jego
twórczą manierę, a więc i kompozycję obrazu oraz jego przesłanie – jest
filozofia oświeceniowa, której reprezentantem jest tu Kartezjusz. Prowadzi on
rozważania na temat istoty duszy, poszukuje jej w ciałach zwierząt, zaś
zaproszony przez Tulpa na sekcję Kindta, dochodzi do pewnych wniosków, dzięki
którym przeszedł do historii filozofii. Sam Tulp zresztą, pod wpływem prądów
myślowych epoki, szuka w ciele zmarłego duszy oraz namacalnych śladów zepsucia
(przestępcy mieli mieć czarne serca i wątroby), lecz ich nie znajduje. Niejako
w opozycji do nich Rembrandt próbuje wydobyć duszę, istotę człowieczeństwa z
martwego ciała nie za pomocą chirurgicznych narzędzi, lecz zwizualizować ją
dzięki kompozycji obrazu, kolorystyce, metodzie nakładania kolejnych warstw
farby, grze światłem i cieniem, a nawet rezygnacją z realizmu – wszystko po to,
by podkreślić, że ludzkie ciało jako całość jest siedliskiem duszy i w związku
z tym należy mu się szacunek, nawet jeśli odmówiono mu go za życia.
Niesamowite i intrygujące jest odkrywanie tak przesłania powieści, jak i
dzieła Rembrandta. O ile bowiem sama fabuła Lekcji anatomii jest po prostu
ciekawa i trudno nazwać ją porywającą, o tyle refleksje płynące z lektury są o
wiele bogatsze i bardziej fascynujące. Bogiem a prawdą fabułę można by
potraktować jako opowieść o nieszczęśliwej miłości i dość prostą historię
powstania jednego z najsłynniejszych dzieł sztuki w barwnych realiach
XVII-wiecznego Amsterdamu, jednak na szczęście posiada ona drugie dno, mówiące
nam o wiele więcej o obyczajowości epoki, charakterystycznych dla niej
przesądach, stanie ówczesnej medycyny, a także o filozofii i jej wpływie na
sposób postrzegania świata przez ówczesnych ludzi oraz manierę artystyczną
mistrza, niż mogłoby się wydawać. Jeśli więc lubicie poznawać tajemnice i
historie, jakie skrywają dzieła sztuki, jest to lektura dla Was.
Moja ocena: 4/5
recenzja napisana dla portalu DużeKa ;) |
Jestem zafascynowana możliwością poznania prawdopodobnej wersji wydarzeń stojących za powstaniem tego dzieła. I absolutnie nie zniechęca mnie myśl, że fabuła nie jest specjalnie nowatorska czy porywająca, bo jestem ciekawa charakterystyki ówczesnych czasów :)
OdpowiedzUsuń"Wersja wydarzeń" to może za dużo powiedziane :)
UsuńNakreślone zostały losy postaci (w przypadku mężczyzny na stole sekcyjnym w stopniu ograniczonym, bo wiele po nim nie zostało dokumentów) i samego artysty w kontekście powstania obrazu, autorka ubrała to w fabularną otoczkę i powstała całkiem ciekawa, barwna lektura :)
Hm, wygląda ciekawie
OdpowiedzUsuńI takie też jest ;)
UsuńW sumie to trochę zabawne, że mimo skończonych studiów z historii sztuki nie sięgam po książki o malarzach i ich dziełach. Chyba trochę się boję konfrontacji z tymi fikcjami - zamiast cieszyć się lekturą, wytykałabym jej błędy albo podchodziła sceptycznie. Mimo wszystko więc na razie odpuszczam - może za jakiś czas zmienię zdanie :)
OdpowiedzUsuńHah, pewnie masz rację :) Choć bibliografia wygląda całkiem satysfakcjonująco i nie sądzę, by były jakieś znaczące odstępstwa od faktów. No ale jest jeszcze kwestia oczekiwań co do otoczki fabularnej :)
UsuńFascynująca! Muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńZachęcam ;)
UsuńNie wiem co napisać! Tak bardzo cieszę się, że jest taka książka. Bardzo lubię Rembrandta i znam to dzieło. Wielokrotnie je analizowałam, a teraz nie muszę sama. Dziękuję i pozdrawiam ;]
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta lektura będzie ciekawym uzupełnieniem ;)
UsuńMoże być ciekawie;)
OdpowiedzUsuńmam na nią mega ochotę, przez Ciebie, strasznie chciałabym przeczytać
OdpowiedzUsuńHyhy, polecam się! :P
UsuńTo mi się podoba! Ostatnio siedzę miemal cały czas w fantastyce, przypadałaby mi się odmiana ;)
OdpowiedzUsuńZatem zachęcam, mam nadzieję, że Ci się spodoba ;)
UsuńCiekawe, że jedno dzieło malarskie może zainspirować całą książkę - widać jednak, że nie jest to takie łatwe zadanie. mnie najbardziej tez intryguje ten XVII wieczny Amsterdam. Choć ciekawa jestem jeszcze, jak książka wypada w porównaniu ze "Szczygłem" Donny Tartt.
OdpowiedzUsuńAno właśnie, nie czytałam tej powieści i sama jestem ciekawa porównania ;)
Usuń