niedziela, 26 lipca 2015

"Potem"

Autor: Rosamund Lupton
Tytuł: "Potem"
Wydawnictwo: Świat Książki, 2012
Ilość stron: 398
Okładka: miękka

Kilka miesięcy temu pisałam o Siostrze Rosamund Lupton - jednej z najbardziej niesamowitych, dojrzałych, pięknych powieści, jakie kiedykolwiek czytałam. Jej lektura była dla mnie wyjątkowo mocnym, wyczerpującym przeżyciem, dlatego też bałam się ponownie wkroczyć do świata Lupton generującego istne szaleństwo emocji i wywołującego cała masę nie zawsze łatwych refleksji, jednak wiedziałam, że sięgnięcie po Potem jest tylko kwestią czasu. Zgodnie z oczekiwaniami proza brytyjskiej pisarki po raz kolejny dosłownie rozłożyła mnie na łopatki i sponiewierała emocjonalnie; choć tym razem autorka opowiedziała zupełnie inną historię, zastępując motyw siostrzanej miłości więzią łączącą matkę z córką, to jednak w bardzo podobnym stylu, który tak niesamowicie do mnie przemawia.

W ten piękny letni dzień w prywatnej szkole Sidley House odbywały się zawody sportowe. Grace Covey, 39-letnia matka dwójki dzieci wraz z pozostałymi rodzicami była na boisku, gdy nagle zauważyła dobywające się z budynku kłęby dymu. Przerażona wbiegła do płonącej szkoły, bo zdała sobie sprawę, że jest w niej jej ośmioletni synek Adam, który poszedł po swój tort urodzinowy oraz nastoletnia córka Jenny pełniąca obowiązki szkolnej pielęgniarki. Grace budzi się w szpitalu, a raczej orientuje się, że... jej dusza przebywa poza ciałem, pogrążonym w śpiączce na wskutek urazu odniesionego w pożarze. Towarzyszy jej Jenny, straszliwie poparzona w wypadku i czekająca na przeszczep serca, podobnie jak matka zawieszona między życiem a śmiercią. I podczas gdy lekarze walczą o ich życie, a policja prowadzi śledztwo w sprawie wypadku, który bardzo szybko okazuje się być podpaleniem, matka i córka - choć niewidzialne - towarzyszą zrozpaczonym najbliższym, obserwują postępy działań służb mundurowych i same pracują nad rozwikłaniem zagadki tragedii, w której ucierpiała cała ich rodzina. Stopniowo wychodzi na jaw, że podejrzanych w tej sprawie jest całkiem sporo, a mnogość motywów i pobudek mocno komplikuje odkrycie prawdy. Grace podejmuje wyścig z czasem, a jej determinacja i miłość macierzyńska zostają wystawione na jeszcze jedną próbę, kiedy okazuje się, że Jenny nadal grozi śmiertelne niebezpieczeństwo.

Podobnie jak w przypadku Siostry, także i tu zwraca uwagę specyficzny sposób narracji – współgrający z dramatyzmem wydarzeń, a jednocześnie sprzyjający powstaniu niemal intymnej atmosfery oraz głębokiej więzi między główną bohaterką i narratorką a czytelnikiem. Nie każdemu taka intensywna bliskość odpowiada, jednak moim zdaniem nie tylko pozwala identyfikować się z bohaterką na znacznie głębszym poziomie niż to zwykle bywa, ale konfrontuje czytelnika z wątpliwościami i obawami, których na co dzień nie chce lub nie może dopuścić do głosu, z różnych względów. Przeżywając tragedię Grace jest do tego zmuszony; nie tylko współ-odczuwa i rozumie, z czym kobieta się zmaga, ale przekłada to na płaszczyznę własnych doświadczeń i emocji.

Narracja prowadzona jest głównie w formie monologu, który Grace kieruje do swego męża, Mike’a, czuwającego w szpitalu przy córce i żonie, nie podejrzewającego, że towarzyszą mu one duchem. Grace dzieli się z nim swoimi wątpliwościami i lękami co do przyszłości ich rodziny, podejrzeniami w sprawie przyczyn pożaru oraz tożsamości sprawcy, spostrzeżeniami i przemyśleniami na temat wspólnego życia, wspominając ich drobne radości i smutki składające się na codzienność. Szczęśliwą codzienność, tak brutalnie przerwaną.
Można podejść ze sceptycyzmem do zabiegu autorki polegającym na obsadzeniu w roli narratora bohaterki pozostającej w śpiączce, zasadzającym się na motywie oddzielenia duszy od ciała. To prawda, przydaje on fabule dramatyzmu, nieco ją odrealnia, niesamowicie gra na emocjach, ale z drugiej strony, w świetle przedstawionych wydarzeń, wydaje się być naturalnym, oczywistym i logicznym ich następstwem, a w dodatku idealnym, choć oryginalnym rozwiązaniem pozwalającym na wprowadzenie narratora wszechwiedzącego, którego obserwacje i analizy pozwalają na rozwój akcji. W wykonaniu Lupton ten zabieg przemawia do wyobraźni i pięknie wpisuje się w nie tak rzadkie relacje osób, które przeżyły własną śmierć lub obudziły się ze śpiączki. Ważne, że bohaterka w swej roli jest wiarygodna i poruszająca, nie trącąc przy tym tanim sentymentalizmem.

Narrację Grace cechuje ogromne natężenie emocji; z każdego słowa przebija głębia uczuć łącząca ją z pozostałymi członkami rodziny. Rosamund Lupton ukazała różne oblicza miłości: dojrzałą, okrzepłą, niosącą poczucie bezpieczeństwa miłość małżeńską i macierzyńską – pełną czułości i troski do wrażliwego ośmiolatka, ale przede wszystkim – niełatwą, ale wyjątkową relację łączącą matkę z nastoletnią córką, stanowiącą kwintesencję powieści. Brytyjska pisarka w wyjątkowy sposób ukazała całą złożoność tej więzi, dokonując pogłębionej analizy psychologicznej swych bohaterek: wchodzącej w dorosłość, pragnącej niezależności Jenny i jej matki, pełnej obaw o przyszłość ukochanej córki, nie potrafiącej pogodzić się z jej dorastaniem. Niby to banalne, ale w wykonaniu Lupton nie ma w tym ani krzty banału, sentymentalizmu czy powierzchowności; jest za to cała gama emocji o różnym zabarwieniu oraz dojrzała i wszechstronna analiza osobowości, pozwalająca czytelniczkom identyfikować się z bohaterkami. Co ważne – Grace nie jest w tym wszystkim heroizowana, a jej postępowanie uwznioślane, wręcz przeciwnie; autorka ukazała ją jako zwyczajną kobietę i matkę z krwi i kości, mającą swoje wady i słabości.

Dzięki narracji Grace możemy śledzić postępy w policyjnym śledztwie, ale też typować kolejnych podejrzanych czy analizować możliwe motywy. I jednych, i drugich jest całkiem sporo, co tylko podsyca atmosferę zagrożenia i trzyma w nieustannym napięciu do ostatniej strony. Czytelnik ma również szansę spojrzenia na dramat rodziny z innych niż głównej bohaterki perspektyw. Obserwujemy poczynania Sary, siostry Mike’a, która ryzykuje własną karierą, by poznać prawdę, co przekonuje Grace, jak w istocie szwagierka, z którą dotąd nie była szczególnie zżyta, jest oddana jej rodzinie. Przyglądamy się zmaganiom małego Adama z traumą wywołaną pożarem, tragedią siostry i matki oraz poczuciem winy; rozpacz matki głównej bohaterki, która próbuje być podporą dla wnuka, wątły optymizm Mike’a i jego miłość do żony, a także śledzimy reakcje otoczenia – współpracowników i przyjaciół rodziny– wszystko to pozwala Grace na zrozumienie, kto w chwili próby okazał się prawdziwym przyjacielem, a kto wilkiem w owczej skórze. Jak to zwykle w życiu bywa, spostrzeżenia bohaterki w tej kwestii bardzo różnią się od dotychczasowej opinii o niemal każdym z jej otoczenia, co nie tylko daje mocno do myślenia, ale jest kluczowe dla całej fabularnej intrygi.


Jednak Potem to przede wszystkim cudowna, poruszająca opowieść o kruchości ludzkiego życia i miłości w różnych jej formach i odsłonach – a o każdej z nich Lupton opowiada pięknie, dojrzale, wzruszająco, a także o poświęceniu jako najwyższej formie tego uczucia. Policyjne śledztwo i kryminalna zagadka (choć misterna, obfitująca w liczne zwroty akcji i nieustannie trzymająca w napięciu) nie są jednak najważniejsze, na pierwszy plan wysuwają się uczucia Grace oraz głębia i siła więzi, jakie wytworzyła i na których powstanie miała wpływ. To niezwykle istotne w obliczu zakończenia – dość przewidywalnego, a jednak niosącego ogromny ładunek emocjonalny, zapadającego w pamięć i niosącego refleksje, z którymi każdy powinien zmierzyć się sam. Rosamund Lupton jest mistrzynią w uświadamianiu rzeczy oczywistych: ukazuje ich obecność, piękno i wartość, a mówi o nich w sposób, który nie ma nic wspólnego z wyświechtanymi frazesami, za to zachwyca prostotą, dojrzałością i autentyzmem zawartych w nim myśli, ich trafnością i precyzją. To rzadka sztuka, więc tym goręcej zachęcam do sięgnięcia po niezwykłą prozę brytyjskiej pisarki.

Moja ocena: 5/5

6 komentarzy:

  1. Świetna recenzja, zgadzam się z niemal każdym słowem. Dramatyzm, emocje, zaskoczenie, misterna zagadka kryminalna- wszystko znajdziemy w tej lekturze. Mam nadzieję, że pisarka wkrótce wyda swoją kolejną powieść.

    OdpowiedzUsuń
  2. Obie książki R. Lupton mają charakterystyczne okładki, które przyciągają wzrok. Parę razy zetknęłam się z recenzjami powieści tej autorki i większość była pozytywna. Myślę, że i mi by się spodobała książka "Potem".

    OdpowiedzUsuń
  3. To niesamowita książka:) Jedna z lepszych, jakie czytałam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna recenzja, widać, że książka naprawdę cię poruszyła. Mam u siebie obie powieści Lupton, ale jakoś odkładam ich lekturę ze względu na ten ogrom emocji. Muszę się do tego przygotować, albo przeciwnie - poczuć, że nadszedł właściwy moment na taką opowieść.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czeka u mnie na półce "Siostra" i jej kontynuacja już ponad rok. Nie wiem, dlaczego ale nie umiem się zabrać za lekturę. Liczę na to, ze uda mi się to zmienić już niebawem - Twoja recenzja bardzo zachęca do poznania tych książek.

    Pozdrawiam

    Przygody mola książkowego

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam i "Siostrę" i "Potem" na półce, ale kurczę, czasu tak mało :D A tyle książek do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.