poniedziałek, 2 lutego 2015

"Weź moją duszę"

Autor: Yrsa Sigurdardottir
Tytuł: "Weź moją duszę"
Seria: Thora, t. II
Wydawnictwo: Muza, 2014
Ilość stron: 381
Okładka: miękka

Weź moją duszę to drugi tom serii autorstwa islandzkiej pisarki Yrsy Sigurdardóttir, której bohaterką jest prawniczka Thora. Tym razem Thorę prosi o pomoc dawny znajomy, Jonas, właściciel luksusowego hotelu spa urządzonego na starej farmie gdzieś na prowincji. Twierdzi on – a wraz z nim jego pracownicy – że miejsce to jest nawiedzane przez duchy, zaś przygnębiająca atmosfera wyczuwalna w pobliżu może niekorzystnie odbić się na liczbie gości, a co za tym idzie, negatywnie wpłynąć na dochodowość przedsięwzięcia.
Na miejscu Thora dowiaduje się, że w okolicy doszło do dwóch tajemniczych i brutalnych morderstw, a o popełnienie jednego z nich podejrzany jest Jonas. Podejmując się jego obrony, prawniczka natrafia na pamiętnik ofiary, architektki Birny, zaś idąc tropem jej enigmatycznych zapisków, wpada na ślad tragicznej i ponurej historii sprzed lat; historii związanej z miejscem, na którym stoi hotel Jonasa, a także z płaczem widmowego dziecka, który dobiega z okolicy w mgliste noce…

W budowaniu fabuły powieści Yrsa Sigurdardóttir korzysta co prawda z niezawodnych rozwiązań i sprawdzonych schematów charakterystycznych dla prozy kryminalnej, na szczęście jednak czyni to umiejętnie, wręcz brawurowo, z polotem i lekkością, dzięki czemu lektura intryguje, trzyma w napięciu i zaskakuje od początku do końca – jak na dzieło królowej kryminału przystało.
Zgrabnie skrojona intryga, liczne grono podejrzanych, których domniemane motywy i czyny tak znakomicie wpasowują się w tok śledztwa, że praktycznie uniemożliwiają wytypowanie sprawcy ze stuprocentową pewnością, ponura tajemnica z przeszłości związana z tragiczną historią rodzinną, która nie tylko rzutuje na bieżące wydarzenia, ale wręcz je kształtuje i nadaje im bieg, element paranormalny, o którym do końca nie wiadomo, czy jest prawdziwy, czy też stanowi przejaw zbiorowej histerii, nadający fabule niesamowitego, złowieszczego klimatu – a do tego wątek związany z osobistymi problemami Thory, nie najlepiej radzącej sobie z kłopotliwym byłym mężem i perspektywą narodzin wnuka, który jest wpleciony w główny tok fabuły na tyle subtelnie i umiejętnie, że nie odrywa odeń uwagi czytelnika, a jedynie stanowi pożądany przerywnik w zagęszczającej się intrydze – wszystko to sprawia, że Weź moją duszę jest kryminałem doskonale skonstruowanym, pozbawionym dłużyzn i zapychaczy, esencjonalnym i soczystym, jednym z tych, które zasłużenie przyniosły rozgłos islandzkiej pisarce.

Nie jest to rzecz jasna dzieło wybitne, a kawał całkiem przyzwoitej, solidnej, kryminalnej prozy, której specyficzny, ciężki i duszny klimat idealnie współgra z intrygą obfitującą w liczne zwroty akcji, fałszywe tropy, mnożące się tajemnice i nieoczywiste odpowiedzi oraz płynnie zazębiające się wątki z przeszłości i teraźniejszości. Po raz kolejny Yrsa udowadnia, że jej proza jest w stanie usatysfakcjonować nie tylko każdego miłośnika jej twórczości, ale i skandynawskich kryminałów w ogóle.

Moja ocena: 4/5

18 komentarzy:

  1. Czytałam tę książkę około pół roku temu, ale już zdążyłam zapomnieć, kto był sprawcą tych wydarzeń. Nie mam niestety pamięci do kryminałów :)
    Zaskoczyło mnie opanowanie, z jakim bohaterka przyjęła wiadomość, że wkrótce zostanie babcią. Nie krzyczy na syna, pociesza jego nieletnią dziewczynę... Godna podziwu reakcja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja tę reakcję kładę na karb słynnej skandynawskiej tolerancji i opanowania. Jeśli chodzi o tamtejsze realia, chyba nic mnie już nie zdziwi :D

      Usuń
  2. Yrsa wybitnie nie pisze, ale zdecydowanie dobrze. Potrafi stworzyć odpowiedni klimat powieści. :) Za to ją lubię. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, zgadzam się! Choć szczerze mówiąc, liczyłam na bardziej wyeksponowany wątek nadnaturalny ;)

      Usuń
    2. U niej chyba rzadko się to zdarza. Jeśli sięga po takie wątki, to ledwie je muska. :)

      Usuń
  3. Od dłuższego czasu mam zamiar ją przeczytać, ale jeszcze tego nie zrobiłam. Widzę, że mogę nastawić się na dobry kryminał.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojjj zazdroszczę Ci, przegapiłam ukazanie się tej powieści a Yrsę i jej Thorę kocham

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki tej książce zakochałam się w twóczości Yrsy :) Wciągnęła mnie bez reszty, zelektryzowała połączeniem kryminału z wątkami grozy i oczywiście zaskoczyła rozwiązaniem zagadki. Szkoda, że nie mogę przeczytać jej znów na świeżo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałabym przeczytać, bo znam jej inne książki i zawsze robią one na mnie powalające wrażenie. Dobrze, że cały czas trzyma poziom, bo często jest tak, że serie lubią się psuć, a autorzy zaniżają poziom. Jak widać, jednej z moich literackich ulubienic to nie grozi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię tą autorkę i chciałabym przeczytać również tą jej książkę. A okładka jeszcze bardziej mnie do tego zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam tylko jedną książkę Yrsy, ale nie z tego cyklu, która bardzo mi się podobała, dlatego mimo że seria o prawniczce nie jest wybitna, to na pewno się na nią porwę :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mile wspominam. Thora jest bardzo sympatyczna i zabawna. Ale w tej książce najbardziej podobała mi się sceneria wydarzeń. No i retrospekcje (mam nadzieję, że mi się teraz nie pomyliły części serii, bo czytałam pierwsze wydania z inną okładką).

    OdpowiedzUsuń
  10. Wprawdzie nie znam twórczości Yrsy, ale widzę że jej kryminały mają spore wzięcie. Tylko zapamiętać i poprawnie zapisać jej nazwisko, to nie lada wyczyn...

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie spodobała mi się ta książka. Więcej, zdołała mnie zniechęcić do reszty twórczości tej autorki... Chyba należę do wyjątków;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Gatunek, który lubię. Książki jednak jeszcze nie czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Po Yrsę właściwie sięgam w ciemno, "Weź moją duszę" też czytałam, choć muszę przyznać, że wolę horrory autorki niż cykl o Thorze :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam to na półce i leże sobie i leży. Poniekąd dlatego, że nie wiedziałam, czego się spodziewać, to i nie sięgałam. Teraz już wiem, że warto :) Ale wydanie mam inne, kieszonkowe.

    OdpowiedzUsuń
  15. A ja nadal nie mogę zabrać się za "Statek śmierci" tej autorki ;)

    OdpowiedzUsuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.