Tytuł: "Gargulec"
Wydawnictwo: W.A.B., 2009
Ilość stron: 501
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Są książki, które czyni wyjątkowymi i niezapomnianymi
głównie fakt, że pojawiają się w określonym momencie naszego życia, a emocje i
przeżycia bohaterów zdają się dopasowywać do naszego bólu, smutku, żalu i
poczucia beznadziei tak dalece, że trudno wykrzesać z siebie słowa, które
oddawałyby nasz stan ducha w trakcie i po zakończeniu lektury. Jedną z takich
powieści jest dla mnie Gargulec - żadne tam arcydzieło, a książka,
która mimo wielu niedociągnięć, miejscami nawet dość pretensjonalna, zapadła we
mnie tak głęboko, że nie potrafię i nie chcę opowiedzieć o niej wszystkiego, co
we mnie wzbudziła. Baśniowa, naszpikowana bogatą metaforyką, nasycona
symbolizmem, bolesna, słodko-gorzka opowieść o miłości, dla której czas,
przestrzeń, forma i jakiekolwiek inne ograniczenia nie stanowią realnych
przeszkód, a także o wznoszeniu się ponad własne ograniczenia, poszukiwaniu
odkupienia i wyzwolenia - oto jej sedno.
Narratorem Gargulca jest młody, przystojny,
a przy tym próżny i cyniczny gwiazdor filmów porno, który ulega wypadkowi
prowadząc samochód pod wpływem alkoholu i narkotyków. Budzi się ze śpiączki na
oddziale oparzeniowym, w potwornie okaleczonym ciele; cierpiąc fizyczne i
psychiczne męki, planuje samobójstwo.
Miesiące szpitalnego leczenia i rehabilitacji umilają mu wizyty Marianne
Engel - chorej na schizofrenię rzeźbiarki, która twierdzi, że w XIV wieku ich
oboje - zakonnicę i najemnika - łączyła miłość. Marianne jest pacjentką
oddziału psychiatrycznego, dlatego też mężczyzna początkowo nie traktuje jej
poważnie. Jednak jej opowieści niepostrzeżenie go wciągają, zaś jej barwna,
tajemnicza, niepokojąca osobowość - fascynuje. Historie opowiadane przez
rzeźbiarkę gargulców przenoszą ich do XIV-wiecznego niemieckiego klasztoru,
średniowiecznej Japonii, renesansowej Florencji, wiktoriańskiej Anglii i na
wikińską Islandię. Mężczyzna zrazu nie rozumie, dlaczego los stawia przed nim
Marianne, zaś droga do rozwiązania tej zagadki będzie długa, bolesna, ale i
uzdrawiająca.
Jak już wspomniałam, Gargulec trafił do mnie w
szczególnym momencie życia i w dużej mierze to dlatego wywarł na mnie tak
wielkie wrażenie. Zwykle trzeba o wiele większego kalibru, żeby rozłożyć mnie
na łopatki, ale cóż, stało się. Co więcej, opowiadając o tej książce nie sposób
uniknąć słów i sformułowań, które zazwyczaj kojarzą się jednoznacznie z kobiecą
literaturą nie najwyższych lotów, jednak zapewniam, że będzie to porównanie
niesprawiedliwe i krzywdzące, spłycające wymowę treści.
Gargulec to przepiękna, poruszająca i niebanalna
historia miłosna, której liczne odsłony obserwujemy na przestrzeni dziejów, w
różnych zakątkach świata, śledząc skomplikowane i tragiczne losy bohaterów
odnajdujących się raz po raz w kolejnych inkarnacjach. Dopełnieniem ich losów,
a zarazem klamrą spinającą całą opowieść, są dzieje schizofrenicznej rzeźbiarki
i poparzonego mężczyzny, rozgrywające się we współczesności i stanowiące
zwieńczenie swoistej wędrówki dusz trwającej siedemset lat. Nie będę ukrywać,
że wizja Davidsona urzekła mnie swoim pięknem, ale też goryczą i nostalgią,
będącymi jej nieodłącznymi składnikami. Opowieść o uczuciu silniejszym niż
śmierć, o dwóch duszach wzajemnie się poszukujących w czasie i przestrzeni, o
miłości nie tylko cielesnej i zmysłowej, ale też duchowej, która odradza,
przynosi odkupienie, ukojenie i wolność – brzmi to może patetycznie, naiwnie i
banalnie, jak te wszystkie bzdury o dwóch połówkach jabłka czy jednej duszy
rozdzielonej na dwa ciała – ale do tego mało oryginalnego sedna wiedzie
niesamowita droga przez oszałamiającą wyobraźnię autora, wzbogacona przebogatą
symboliką i motywami, które może i są wyświechtane, ale podane w formie na tle
atrakcyjnej, że trafiają do przekonania i zapadają w pamięć.
Reinkarnacja, miłość ponad śmierć, kamienne gargulce i ich
znaczenie, akt rzeźbienia, nawiązania do średniowiecznego mistycyzmu
i Boskiej Komedii Dantego, a konkretnie do wędrówki przez piekło – motywy te,
obleczone w ramy fabuły rozgrywającej się w dwóch płaszczyznach czasowych (w
średniowieczu i współcześnie), oszałamiają, intrygują i poruszają, a ponadto
czynią obraz uczucia łączącego bohaterów bogatszym i pełniejszym, naznaczając
dodatkowo nutką tragizmu. Efekt jest nadzwyczajny, i to pomimo kilku niedociągnięć,
na które muszę zwrócić uwagę.
Wielokrotnie miałam wrażenie, że symbolika
zastosowana przez autora jest zbyt nachalna i oczywista (jak choćby wędrówka
bohatera przez piekło: dosłownie, kiedy mowa o gehennie, jaką przechodzi jako
rekonwalescent oddziału leczenia oparzeń, i w przenośni, kiedy podąża przez
kręgi dantejskiego piekła w wizjach wywołanych morfiną), a niektóre rozwiązania
fabularne niedopracowane bądź słabo uargumentowane, co generuje delikatne
ukłucie zawodu. Ponadto, choć w powieści jest to całkiem nieźle i dość
wiarygodnie przedstawione, wizja wewnętrznej przemiany, jaka zachodzi w
bohaterze pod wpływem miłości kobiety, wywołuje mimo wszystko uśmieszek
niedowierzania. Generalnie jednak Gargulec zwyczajnie oczarował mnie pięknem
opowiedzianej historii, poruszył tragizmem losów bohaterów i ujął wizją głębi
prawdziwego uczucia. Czasem bowiem, aby znaleźć miłość, trzeba wpierw poznać
granice własnego piekła, a i wtedy nagroda może okazać się zupełnie inna od
naszych wcześniejszych wyobrażeń. Dobrze to czy źle? Do tej pory się
zastanawiam.
Moja ocena: 4/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/27825/gargulec/opinia/1768290#opinia1768290
Brzmi świetnie, dawno nie czytałam już powieści o prawdziwej, poruszającej miłości, może warto wrócić do takich historii?
OdpowiedzUsuńOjej, nie spodziewałam się, że to tak piękna opowieść, w dodatku miłosna! Jestem jej cholernie ciekawa!
OdpowiedzUsuńUściski,
Tirindeth's
Gdyby nie Twoja recenzja pewnie nie zwróciłabym uwagi na tę książkę, ale przyznam, że teraz nabrałam chęci na poznanie historii, która tak mocno do Ciebie trafiła. Rozumiem, że książka nie jest genialna, ale chcę zaryzykować :)
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie tym, o czym jest ta powieść. Spodziewałam się wszystkiego, ale nie opowieści o miłości. :)
OdpowiedzUsuń