piątek, 25 września 2015

Wywiad z Sandrą Gulland, autorką trylogii o Józefinie Bonaparte

Moi drodzy,

drugi wywiad w tym miesiącu, rozpusta się dzieje! A tak poważnie, to zanim wsiąknę w kolejny semestr i znów zacznie mi brakować czasu, by biegać po Waszych blogach, czytać i pisać recenzje, robię co mogę, by na blogu nie wiało nudą. Dziś mam dla Was zapis rozmowy z autorką jednej z moich ulubionych serii spod znaku beletrystyki historycznej, Sandrą Gulland. To spod jej pióra wyszła trylogia o Józefinie, żonie Napoleona Bonaparte, Kochanka Słońca oraz niewydana u nas The Shadow Queen.
Sam wywiad jest króciutki, bo autorka zapracowana i drastycznie zredukowała listę pytań, jakie dla niej przygotowałam. No cóż, lepsze to niż nic, zatem zapraszam do lektury :)

źródło
Karolina Małkiewicz: Sandro, na bohaterki swoich książek wybierasz intrygujące kobiety: Józefinę, żonę Napoleona Bonaparte, Louise de la Valliere, pierwszą faworytę Króla Słońce, Claude des Oeillets, służącą madame de Montespan, jego oficjalnej metresy. Co zafascynowało cię w postaciach czy też losach tych kobiet, że postanowiłaś o nich napisać? Która z nich jest twoją ulubienicą?


Sandra Gulland: Te trzy kobiety: Józefinę, Louise i Claude dzieli i różni bardzo wiele, ale łączy jedna zasadnicza kwestia: choć żadna z nich nie mogła poszczycić się szlacheckim pochodzeniem, zdołała mimo to odegrać ważną rolę na królewskim dworze, u szczytu władzy. To dlatego są dla mnie tak interesującymi postaciami, że musiały wykazać się niezwykłą osobowością i silnym charakterem, by wznieść się ponad ograniczenia wynikające z zajmowanej przez nie pozycji społecznej, narzuconej przez urodzenie i odnieść sukces. Każda z nich jest mi na swój sposób bliska, nie potrafię wyłonić spośród nich faworytki.

KM: Czy jest jakaś kobieca postać historyczna, która intryguje cię na tyle, byś zdecydowała się napisać o niej książkę?

SG: Wielce ciekawą postacią jest Joanna d'Arc, ale napisano o niej już tyle, że nie sądzę, bym mogła powiedzieć coś nowego i odkrywczego w tym temacie.

KM: Fabułę swoich powieści osadziłaś w czasach rządów Króla Słońca, rewolucji francuskiej i erze napoleońskiej. Skąd zainteresowanie tymi konkretnymi realiami historycznymi?

SG: Moja fascynacja tymi konkretnymi okresami historycznymi narodziła się dość przypadkowo, w trakcie lektury biografii Józefiny Bonaparte, której losy tak mnie zaintrygowały, że postanowiłam zgłębić temat i realia epoki. Robiąc research do trylogii o żonie Napoleona natknęłam się na postać Louise de la Valliere, pierwszej kochanki Króla Słońce, a od niej już naprawdę niedaleko do madame de Montespan. Poza tym te trzy okresy historyczne to czas wielkich, burzliwych przemian, a takie zawsze są źródłem ciekawych i fascynujących opowieści.

KM: Jak to się stało, że zostałaś pisarką? Było to twoje dziecięce marzenie czy też jakieś życiowe okoliczności ukształtowały cię jako autorkę powieści historycznych?

SG: Uwielbiam książki odkąd pamiętam i zawsze marzyłam o tym, żeby napisać własną. Kiedy pracowałam jako redaktor, odkładałam spełnienie tego marzenia na bliżej nieokreślone "kiedyś". Skończywszy 40 lat uznałam, że nadeszła odpowiednia pora i postanowiłam poważnie zabrać się do rzeczy.

KM: Jak wygląda twój zwykły dzień? Masz jakieś hobby, marzenia?

SG: Wstaję wcześnie, około szóstej rano i zasiadam z kubkiem kawy do laptopa. Szybko sprawdzam pocztę, odpowiadam na maile, czasem zerkam na Facebook czy Instagram (czy nie ma jakichś wiadomości od naszych dzieci i wnuków), a następnie zabieram się za pisanie. To moja chwila pracy, chwila spokoju, nazywam ją "Cup of Work" - staram się znaleźć ją dla siebie każdego dnia, nawet gdy jestem w podróży. W zależności od tego, na jakim etapie prac jestem, tworzę zarysy nowego projektu lub pierwsze, robocze sceny powieści. Najczęściej piszę na łóżku lub kanapie, rzadko kiedy siedząc przy biurku, bo to zwyczajnie niewygodne.
Kiedy mój "Cup of Work" dobiega końca, robię przerwę na śniadanie, potem około 11.00 na lunch i ćwiczenia, po czym wracam do pracy. Po południu zajmuję się zaległą korespondencją, researchem, udzielam się na portalach społecznościowych, przygotowuję wpisy na moje blogi, no i poświęcam czas pracom domowym. Moim hobby są akwarele, jednak wciąż mam zbyt mało czasu, by oddać się malarstwu. A to znakomity relaks dla mózgu przemęczonego pisaniem.
Jeśli chodzi o moje marzenia - mam nadzieję jak najdłużej zachować zdrowie i aktywność fizyczną i umysłową, by napisać jeszcze kilka powieści. Teraz mam 70 lat, praca nad książką zajmuje mi około roku, więc nie jestem pewna, ile uda mi się jeszcze napisać w życiu.

KM: Pracujesz nad jakimś nowym projektem? Możesz nam uchylić rąbka tajemnicy?

SG: Aktualnie pracuję nad powieścią z gatunku YA, o losach Hortensji de Beauharnais, córki Józefiny. Fabuła obejmuje stosunkowo krótki okres jej życia, bo zaledwie rok (bohaterka ma 15 - 16 lat), ale wiele się w tym czasie dzieje. Akcja rozgrywa się w szkole z internatem, z której nagle zabiera ją ojczym, Napoleon Bonaparte, by przenieść ją do pałacu. Jest to historia zwykłej dziewczyny, która traci ojca w czasie rewolucji francuskiej i próbuje ułożyć sobie relacje z nowym mężem matki, ma w sobie coś z bajki o Kopciuszku.

KM: Jakie książki lubisz czytać najbardziej? Masz swoich ulubionych autorów?

SG: W ramach researchu do moich powieści przeczytałam bardzo dużo różnych książek, ale zawsze były to jednocześnie lektury dla przyjemności. Ostatnio czytałam Norę Webster Colima Toibina (uwielbiam jego powieści), teraz z kolei jestem w trakcie lektury Lily autorstwa Marilynne Robinson. Trudno mi wskazać jednego ulubionego autora, bo jest ich wielu, ale z cała pewnością prym wśród nich wiodą pisarze kanadyjscy: Helen Humphries, Heather O'Neil i Miriam Toes.

Zainteresowanym polecam blog autorki: http://www.sandragulland.com/

Recenzje powieści Sandry Gulland znajdziecie u mnie na blogu :)

1 komentarz:

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.