niedziela, 13 września 2015

TeaBook TAG

Jak dobrze wiecie, baaardzo rzadko biorę udział w blogowych zabawach, ale czasem daję się namówić (lub biorę w nich udział nieproszona :P). Na blogu Tanayah  przypadkowo trafiłam na fajny, herbaciano - książkowy tag, który natchnął mnie do ułożenia własnego zestawienia :)


Czarna herbata, czyli twój ulubiony klasyk.


Jednym z moich ulubionych jest Władca much Williama Goldinga. To książka z rodzaju tych, o których wystarczy wspomnieć, by przeszły cię ciarki, dopadły wrażenia towarzyszące lekturze, powrócił niepokój. Taka powinna być literatura!



Zielona herbata, czyli książka tak nudna, że przy jej czytaniu zasypiasz.


A zdarzyło się parę takich... Na przykład Klub Pickwicka Charlesa Dickensa czy Martwe dusze Mikołaja Gogola. No nie dałam rady przez nie przebrnąć, wynudziłam się niemiłosiernie, w końcu ostatecznie rzuciłam je w kąt z mocnym postanowieniem, że na pewno do nich nie wrócę. Dotąd nie wróciłam :)



Czerwona herbata, czyli książka, której bohaterowie ciągle się przemieszczają.


A jakże by inaczej - Droga  Cormaca McCarthy'ego! Uwielbiam zarówno samą historię, jak i sposób, w jaki została opowiedziana. Coś wspaniałego!



Herbata Ooolong, czyli książka, której poświęca się zbyt mało uwagi.


Dłuższa chwila zastanowienia i... Wodnikowe Wzgórze Richarda Adamsa. Mądra, mocno refleksyjna opowieść tylko pozornie o królikach - tak naprawdę o ludziach, świecie, wartościach... Zbyt mało popularna, wydaje mi się, że odrobinę zapomniana... a szkoda.



Biała herbata, czyli książka niezasłużenie popularna.


Mam wrażenie, że do tego rodzaju należą wszelkie książki szafujące tanią filozofią w coelhowskim stylu, pełne truizmów podanych jako prawdy objawione, jedyne słuszne, niebywale odkrywcze. Więc niech będzie tu proza Paulo Coelho. Na przykład.



Herbata Yerba Mate, czyli książka, przy której trzeba przebrnąć przez pierwsze rozdziały, aby akcja się rozwinęła.



Tu właściwie przychodzi mi do głowy tylko jedna powieść, czytana na tyle niedawno, by pamiętać ją w miarę dobrze bez sięgania do własnej recenzji :P - Anglicy na pokładzie Matthew Kneale'a. Ze względu na mnogość bohaterów - narratorów, z których każdy przedstawia swoją przeszłość i  wspólną podróż na Tasmanię z własnej perspektywy, akcja zawiązuje się baaardzo powoli, co bywa nużące. Na szczęście ostatecznie cierpliwość czytelnika zostaje nagrodzona, po lekturze pozostaje wrażenie, że warto było przemęczyć pierwsze rozdziały :)



Herbata ziołowa, czyli książka, którą czytano ci w dzieciństwie na dobranoc.


A czytano mi naprawdę sporo, głównie książeczki z kultowej już serii Poczytaj Mi Mamo. Miałam ich naprawdę pokaźną kolekcję, a mimo tego podobno i tak uwielbiałam jedynie dwie lub trzy, których zrozpaczona mama chcąc nie chcąc nauczyła się przy mnie na pamięć :P



Herbata owocowa, czyli twoja ulubiona lekka książka.


Rzadko sięgam po ten gatunek literacki, ale ostatnio rozbawiło mnie takie lekkie, humorystyczne fantasy - Rzeki Londynu i Księżyc nad Soho Bena Aaronovitcha, no i Cuda i dziwy Mistrza Haxerlina Jacka Wróbla. Dawno się tak dobrze nie bawiłam, jak podczas lektury wyżej wymienionych ;)



Ice tea, czyli książka, która zmroziła ci krew w żyłach.


Noo, tu z całą pewnością mogę wymienić powieści Jacka Ketchuma: Dziewczynę z sąsiedztwa czy Jedyne dziecko. Dosłownie odchorowałam te lektury, a nie należę do czytelników, których odrzuca lub przeraża cokolwiek. Mocne, porażające powieści.


Jeśli można, do zabawy nominuję Kasię z Kącika z książkąBuszującą w książkach oraz Sardegnę. Mam nadzieję, że dołączycie, dziewczyny, zresztą zapraszam każdego, kto ma na to ochotę :)

11 komentarzy:

  1. Fajny tag! :D Połączenie tego, co kocham ;)

    Bookeaterreality

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego też postanowiłam się podpiąć pod ten tag ;-)

      Usuń
  2. O, dziękować :) Znowu będę musiała się zastanowić nad odpowiedziami (jak zresztą przy każdym tagu książkowym ;) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, wybacz, ale bardzo jestem ciekawa Twoich typów :-D

      Usuń
  3. O, a myślałam, że tylko mnie nudził "Klub Pickwicka" ;)!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzeczywiście rzadko bierzesz udział w takich zabawach, więc tym chętniej przeczytałam odpowiedzi :) Nie znam większości wymienionych książek, ale zgadzam się, że "Władca much" robi wrażenie i zapada w pamięć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że wpadłaś ;-)
      I przynajmniej jedna książka wspólna się trafiła, to już coś! :-)

      Usuń
  5. Smakowity tag, mam zamiar nawet naskrobać na ten temat kilka słów. U Ciebie widzę zacne książki, szczególnie zgadzam się co do Wodnikowych Wzgórz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajny pomysł, układanie takiego zestawienia to niezła zabawa ;-)
      I wreszcie ktoś, kto czytał Wodnikowe Wzgórze, hurra! :-D

      Usuń
  6. "Klub Pickwicka", serio? Zaśmiewałam się przy nim do łez! :D "Wodnikowe wzgórze" - zdecydowanie niedoceniona. U mnie stoi od zawsze i jeszcze nigdy nie starczyło mi na nią czasu. Świetny tag!

    OdpowiedzUsuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.