Tytuł: "Droga"
Wydawnictwo: Literackie, 2006
Ilość stron: 266
Okładka: miękka
Wyszedł na szary dzień, stanął i przez ułamek sekundy zobaczył absolutną prawdę o świecie. Zimne nieprzejednanie krążące po ziemi pozbawionej jutra. Nieubłagana ciemność. Spuszczone ze smyczy ślepe psy słońca. Miażdżąca czarna pustka wszechświata. (...) Czas dany na kredyt i świat na kredyt, i oczy na kredyt, by go nimi opłakiwać.
Droga Cormaca McCarthy'ego to jedna z tych powieści, dla których stworzono takie określenia jak literacka perełka czy arcydzieło - dziś mocno już wyświechtane i zdewaluowane, ale w tym konkretnym przypadku jak najbardziej uzasadnione. Cóż można napisać o książce, której każde dosłownie zdanie daje do myślenia, porusza i zachwyca i to w najpełniejszym znaczeniu tych słów? O powieści doskonałej, zbudowanej z wypowiedzi o ogromnej sile wyrazu, a nad każdą z nich ma się ochotę zatrzymać na dłużej - bądź dla samej przyjemności delektowania się surowym pięknem i chwytającą za serce prostotą myśli uchwyconych w lapidarne, a zarazem poetyckie słowa, bądź porażona nagą, nie zawsze oczywistą prawdą z nich się wyłaniającą - by zachować je na zawsze w pamięci i móc o nich rozmyślać podczas bezsennych nocy.
Akcja powieści toczy się gdzieś w Stanach Zjednoczonych, choć tak naprawdę jej miejsce nie ma znaczenia: świat został zniszczony w wyniku katastrofy nuklearnej, cywilizacja upadła, a to, co po niej zostało, to spopielała, jałowa ziemia pod ołowianym niebem i snujące się po niej ludzkie niedobitki zdane tylko i wyłącznie na siebie. Ojciec i syn wędrują z jednego krańca kraju na drugi, zmierzają na południe, choć tak naprawdę cel ich podróży jest iluzoryczny, sensem jest sama droga. Nie są co prawda jedynymi ocalonymi, co nie znaczy, że szukają kontaktu z innymi ludźmi; wręcz przeciwnie, starają się trzymać od nich z daleka - wraz z zagładą cywilizacji nastąpił upadek człowieka i wszelkich wartości wypracowanych w czasie tysiącleci jej trwania. Ludzie zatracili zasady moralne i uczucia wyższe, stali się okrutnymi i bezwzględnymi drapieżnikami nie cofającymi się nawet przed kanibalizmem i innymi przejawami krańcowego barbarzyństwa. Mimo tego ojciec i syn wierzą - a przynajmniej starają się wierzyć - że nie są jedynymi dobrymi ludźmi, jacy pozostali na pozbawionym wszelkiej nadziei świecie.
To, co najbardziej porusza w powieści i wręcz ściska za gardło, to wbrew pozorom nie sugestywna, ponura i wyjątkowo pesymistyczna wizja postapokaliptycznego świata, a relacje między ojcem a synem. Fakt, że mają tylko siebie, świadomość, że jeden bez drugiego by zginął (chłopiec - to rozumie się samo przez się; mężczyzna - bo gdyby nie syn, którego kocha, którym się opiekuje i uczy świata, odebrałby sobie życie) i to, że nawzajem nadają sens swojemu życiu jest czymś, wobec czego nie można pozostać obojętnym, co silnie działa na wyobraźnię, a przede wszystkim na emocje - zwłaszcza, że otaczająca bohaterów rzeczywistość nie napawa optymizmem, nie pozostawia złudzeń co do przyszłości i poddaje w wątpliwość wszystko to, co przed apokalipsą miało jakiekolwiek znaczenie.
A tymczasem chłopiec, dla którego ojciec jest całym światem, zaś nauki przez niego wpajane - jedynymi punktami odniesienia - widzi sens w tym, by się do nich stosować; co więcej - stoi na ich straży, często wbrew zdrowemu rozsądkowi i instynktowi przetrwania. Jest kompasem, który przypomina targanemu zwątpieniem ojcu, co w życiu się liczy, dlaczego warto żyć i się nie poddawać. Ojciec z kolei czerpie siłę z miłości do syna: wartości, jakie mu przekazuje, choć były dla niego już pustymi słowami, dzięki chłopcu znowu nabierają znaczenia, ożywają i pomagają mu jeśli nie wierzyć, to mieć siłę i poczucie, że warto trwać, dla niego. Właśnie dlatego Droga jest metaforą życia, ścieżki, jaką pokonuje każdy rodzic ze swoim dzieckiem ucząc je i przygotowując zarówno do samodzielnego życia, jak i nieuniknionego ostatecznego rozstania. Uświadamia, że życie byłoby drogą donikąd, gdyby zabrakło w nim miłości nadającej mu sens; walka o przetrwanie, próby zachowania człowieczeństwa w świecie pozbawionym wszelkich zasad i nadziei na lepsze jutro, byłaby syzyfową pracą, gdyby nie możliwość i potrzeba przekazania dalej tego, co dobre, ważne i piękne. McCarthy uświadamia, że nie wszystek umrę, jeśli mam kogoś, kogo mogę kochać i pokazać mu, jak dobrze przejść przez życie, które przestaje być udręką, jeśli pojawia się w nim miłość i nadzieja, czasem na przekór wszystkiemu, a także jak godzić się ze stratą, która jest naturalną koleją rzeczy. Pokazuje też, że tak naprawdę piekłem jest egzystencja w oderwaniu od zasad moralnych i uczuć wyższych, skupiona na przetrwaniu za wszelką cenę. Jedyną nieprzemijającą wartością jest miłość.
Droga ma głęboko pesymistyczny, gorzki wydźwięk; atmosfera beznadziei i nieuniknionego końca jest wszechogarniająca, sugestywna i namacalna, jednak dzięki temu tym bardziej trafia do nas jej przesłanie. Oszczędność i minimalizm prozy McCarthy'ego, precyzja i prostota w doborze słów i wyrażaniu myśli, szorstkie piękno, a zarazem poetyckość języka jedynie potęgują wymowę i ładunek emocjonalny powieści, nieustannie zachwycając i ściskając za gardło. Nie ma tu zdania, które pojawiłoby się przypadkowo - każde ma znaczenie i czemuś służy, każde niesie ze sobą kolejne pytania: o sens życia, istotę człowieczeństwa, o to, co w życiu najważniejsze. Droga, choć wyczerpuje emocjonalnie, pozwala spojrzeć na nasze życie z innej perspektywy, sprowadzić je do właściwego wymiaru, przypominając, co powinno się w nim liczyć najbardziej i dlaczego.
Moja ocena: 5/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/48264/droga/opinia/10630519#opinia10630519
Przepiękna jest ta powieść. Byłam i nadal jestem nią totalnie zachwycona. Chociaż na początku zaskoczył mnie styl autora, taki nieporadnym, momentami zbyt oszczędnym, ale z czasem powalił mnie na łopatki jego talent do wyrażania wszelkich emocji. "Droga" to dla mnie arcydzieło!
OdpowiedzUsuńHa! Moim zdaniem ta nieporadność jest zamierzona, a jako taka - mistrzowska. Boże, ale chciałabym móc w ten sposób wyrażać własne emocje!
UsuńKarolina, czy Ty sobie wyobrażasz, że czytając Twoją recenzję miałam łzy w oczach? No do jasnej cholery! Przypomniałaś mi te wszystkie emocje, jakie towarzyszyły mi w trakcie czytania "Drogi". Mówią, że rodzic odbiera ją inaczej. Że rodzica boli to bardziej. Mnie bolało jak diabli, miałam ściśnięte gardło i chwilami modliłam się, by jak najszybciej dotrzeć do końca. Wspaniała powieść.
OdpowiedzUsuńHeh, ja miałam łzy w oczach nawet nie w trakcie lektury, ale pisania recenzji! Już nie pamiętam, kiedy ostatnio jakakolwiek książka tak mnie poruszyła! Bolało, zgadzam się, a jako rodzic zastanawiam się, jak odebrałabym "Drogę" wcześniej, kilkanaście lat temu...
UsuńCzytałam to, jak Krzyś dopiero co się pojawił na świecie - i odbiór książki chyba był przez to zwielokrotniony. Nie da się, no po prostu się nie da czytać bez stawiania siebie w scenerii książkowej, bez porównywania siebie z rodzicami chłopca, bez gonitwy myśli, jak by się samemu postąpiło.
UsuńMocna rzecz. Każdego chwyta za gardło, prawda?
http://mcagnes.blogspot.com/2010/05/droga-cormac-mccarthy.html - tu moje wrażenia.
Po takiej recenzji koniecznie muszę przeczytać, to byłaby dla mnie dobra lektura, mam chęć na dawkę emocji.
OdpowiedzUsuńA ja nadal boję się lektury, choć książkę mam już ze dwa lata na półce...
OdpowiedzUsuńod miesięcy marzy mi się ta książka. czytałam już kilka pozycji o apokalipsie, ale Droga w każdym rankingu bije je na głowę.
OdpowiedzUsuńSzczerze boję się tej książki. Po filmie bardzo długo nie potrafiłam się pozbierać, a i samo oglądanie trwało długo, bo czasem musiałam przerwać. Domyślam się, że książka będzie jeszcze silniej oddziaływać na wyobraźnię i psychikę.
OdpowiedzUsuńCudowna książka. Inne McCarthy'ego już mi się tak nie podobały, w tym wychwalane przez wielu Rącze konie. Ale Droga na długo zostanie w mojej pamięci.
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu mam ochotę na tę książkę. Kiedyś widziałam film i od tego momentu mam zamiar przeczytać książkę.
OdpowiedzUsuńTrudna powieść, ale bym się z nią kiedyś zmierzyła...
OdpowiedzUsuń"Droga" zdecydowanie dotyka tych strun w duszy, które sprawiają, że odkrywa się drugie dno ludzkiej egzystencji. Cywilizacja może upaść, ludzkość razem z nią, ale kiedy ma się kogoś bliskiego obok siebie, dla kogo warto jest żyć, dalej trwać, to nawet takie życie jest znośne. Mnie osobiście bardzo poruszyły myśli mężczyzny, kiedy to z jednej strony starał się wpoić jakieś zasady moralne swojemu synowi, choć świat nie był już taki sam, jak on go zapamiętał, i tym samym chciał by chłopakowi wiodło się jak najlepiej. A z drugiej strony ta rezygnacja pobrzmiewająca pomiędzy poszczególnymi myślami, kiedy już po prostu nie miał siły dalej iść, dalej żyć. Ale robił to, dla swojego dziecka.
OdpowiedzUsuńCenię prozę Cormac'a McCarthy'ego, ale "Droga" jeszcze przede mną. Czytałam kilka entuzjastycznych recenzji tej książki. Wielu uważa ją za najlepszą powieść tego autora.
OdpowiedzUsuńKiedyś widziałam film - płakałam podczas seansu. Dlatego książkę kupiłam w ciemno i bardzo się z tego cieszę - Twoja opinia utwierdziła mnie w przekonaniu, że to był bardzo dobry zakup :)
OdpowiedzUsuńWstyd! Powieści nie znam, jedynie film, który bardzo mi się spodobał. Tak bardzo, że zachciało mi się książki, więc kiedyś trafi na moje regały :)
OdpowiedzUsuńMoja najukochańsza książka... Doskonała w każdym calu. Czytałam ją już dość dawno temu, ale wciąż wywołuje we mnie ogromne emocje.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja. Szczerze mówiąc po obejrzeniu filmu (niestety przed książka) nie byłam zainteresowana tym tytułem. Jednak kiedy ktoś, tak jak Ty opisuje powieść z takimi emocjami, to musi to być nie byle jaka powieść.
OdpowiedzUsuńJa też widziałam najpierw film i wcale nie zepsuło mi to lektury. :)
UsuńBardzo chciałabym w końcu poznać tę książkę:) Piękna recenzja:)
OdpowiedzUsuńŚwietna książka! Gdybym miała własny egzemplarz, przeczytałabym ją w tej chwili jeszcze raz, dla samej frajdy polecenia jej później na blogu. :)
OdpowiedzUsuńTo musi być niesamowita książka! :)
OdpowiedzUsuńA ja byłam pewna, że "Drogę" masz już dawno za sobą. :) A tu taka niespodzianka. :) Uwielbiam McCarthy'ego, choć zdecydowanie bardziej lubię "To nie jest kraj...".
OdpowiedzUsuńNiestety, póki co nie sięgnęłam po żadną powieść tego autora. Na pewno mam w planach właśnie "Drogę" i "To nie jest kraj dla starych ludzi", ponieważ bardzo przypadła mi do gustu ekranizacja.
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam już dość dawno temu. Zrobiła na mnie spore wrażenie. Tak ponura i szara, jak mało która. Ale zastanawia mnie... czy gdzieś w niej było zasugerowane, że są to Stany Zjednoczone? Bo jakoś mi to umknęło.
OdpowiedzUsuńKsiążki to generalnie w dużej mierze potęga wyobraźni. Nie wiem czy to kwestia niedopatrzenia, nadinterpretacji czy skierowania moich niemal sentymentów w kierunku konkretnego miejsca na ziemi, ale ja czytając książkę wyobrażałam sobie, że równie dobrze mogliby iść w kierunku oceanu na.... Półwyspie Iberyjskim :)