Tytuł: "Rzeki Londynu"
Wydawnictwo: Mag, 2014
Ilość stron: 360
Okładka: miękka
Jeśli ktoś jest znużony Londynem, musi być znużony życiem - mawiał XVIII-wieczny brytyjski pisarz, Samuel Johnson, i wygląda na to, że mimo upływu lat jest to stwierdzenie wciąż aktualne. Jedno z najludniejszych miast świata, istny tygiel kultur, nacji i religii, tętniące fascynującą mieszanką burzliwej historii i oswojonej współczesności, a jednocześnie skrywające pod skórą warstwę wciąż żywych, mrocznych legend i mitów przydających zaskakującego znaczenia zdawałoby się dobrze znanym lokacjom miasta nad Tamizą - nic dziwnego, że brytyjska metropolia nieodmiennie fascynuje i inspiruje kolejnych twórców - od Petera Ackroyda, który stworzył nawet jej biografię po chociażby Neila Gaimana, którego Nigdziebądź, powieść utrzymana w konwencji urban fantasy, poszerza znaną londyńską rzeczywistość o alternatywne wymiary. W ślady Gaimana najwyraźniej postanowił pójść Ben Aaronovitch czyniąc Londyn jednocześnie miejscem akcji i bohaterem książki będącej kompilacją kryminału, powieści detektywistycznej i urban fantasy właśnie, okraszonej solidną dawką ironicznego, angielskiego humoru.
Peter Grant, posterunkowy londyńskiej policji, zostaje przydzielony do śledztwa w sprawie tajemniczego zabójstwa pewnego mężczyzny. Rutynowe czynności policyjne zostają nieoczekiwanie zakłócone w dość osobliwy sposób - przesłuchiwany przez Granta świadek zdarzenia okazuje się być... duchem, co zwraca uwagę nadinspektora Nightingale'a, szefa tajnej policyjnej komórki do spraw nadprzyrodzonych i ostatniego czarodzieja Anglii w jednej osobie. Pod jego okiem Peter doskonali swe magiczne umiejętności, jak się wkrótce okazuje - niezwykle przydatne nie tylko w prowadzeniu śledztwa, ale i odkrywaniu zupełnie innego oblicza znajomego, wydawałoby się, miasta.
Na kartach powieści Ben Aaronovitch udowadnia, jak atrakcyjnym rozwiązaniem może być połączenie konwencji kryminału i urban fantasy. Co ciekawe - miasto stanowi tu nie tylko brawurowo i z rozmachem nakreślone tło akcji, ale wyrasta na pełnoprawnego bohatera Rzek Londynu; nie tylko dlatego, że topografia metropolii odgrywa w powieści zasadniczą rolę (jak w Nigdziebądź Neila Gaimana), podobnie jak spersonifikowane jej elementy żywcem wyjęte z miejskich legend, ludowych wierzeń czy pradawnych mitów (jak chociażby bóstwa Tamizy i jej dopływów), ale również ze względu na to, że fabuła jest wręcz nasączona różnorakimi odniesieniami do bogatej historii miasta, nawiązaniami do barwnej i złożonej warstwy mitologicznej oraz najeżona mniej lub bardziej oczywistymi odwołaniami do brytyjskiej popkultury (Doktor Who) czy literatury (Harry Potter, Nigdziebądź, Jonathan Strange i pan Norrell). Tak barwna, wielopoziomowa charakterystyka miasta w połączeniu z porywającymi, sugestywnymi opisami londyńskich lokacji, robi naprawdę ogromne wrażenie. Aaronovitch ukazał metropolię dosłownie tętniącą życiem - i to w wielu różnych wymiarach; tu każdy zaułek, plac czy budynek posiada mniej lub bardziej mroczną przeszłość i skrywa jakieś tajemnice. Fenomenalnie wręcz udała mu się wizja Londynu - miasta nowoczesnego, z pozornie oswojoną przestrzenią, skrywającą jednak pod podszewką niepokojące, mroczne oblicze. Rzeczywistość współczesnej brytyjskiej stolicy składa się z elementów magicznych, nadprzyrodzonych, przeplatających się z tymi na wskroś zwyczajnymi, tworzącymi specyficzny angielski klimat - obie te warstwy idealnie się uzupełniają tworząc zaskakująco spójny i atrakcyjny wizerunek nowoczesnej metropolii, która jednak nie zapomniała o swym niematerialnym dziedzictwie. To Miasto tworzy niepowtarzalny klimat powieści i jednocześnie stanowi tło kryminalnych wydarzeń, w jakie zostali wplątani jej bohaterowie.
Intryga kryminalna i sposób jej zaprezentowania to kolejny mocny atut Rzek Londynu, idealnie wpisujący się w wybraną przez autora konwencję. Na śledztwo prowadzone przez głównego bohatera składają się co prawda rutynowe policyjne czynności, jednak Grant wykorzystuje w tym celu metody zgoła niekonwencjonalne, a w jego trakcie trafia na zupełnie nieszablonowych świadków czy podejrzanych. Obraca się w realiach niby mu dobrze znanych, a jednak raz po raz odkrywa ich niepokojące, groźne, nieznane dotąd konotacje, znaczenia, symbolikę.
Słabym punktem powieści - chociaż może po prostu elementem wypadającym blado w porównaniu z wyjątkowo porywającym wizerunkiem miasta i jego realiów - są kreacje bohaterów, zwłaszcza głównego, Petera Granta. Cechuje go głębia psychologiczna ameby, ratuje go jedynie ironiczny, typowo angielski humor, z jakim komentuje rzeczywistość i przydarzające mu się perypetie. Jest postacią niezwykle mało wiarygodną, głównie ze względu na to, że bezkrytycznie, bezrefleksyjnie i ze stoickim spokojem przyjmuje wszelkie rewelacje - począwszy od uświadomienia sobie magicznych zdolności po odkrycie drugiego, nadprzyrodzonego oblicza Londynu. Oczywiście, jego podejście do życia ma w sobie pewien urok, jednak na dłuższą metę jest zwyczajnie irytujące. Na szczęście nad ewidentnie niedopracowaną sylwetką głównego bohatera z łatwością można przejść do porządku dziennego, zwłaszcza w obliczu pozostałych atrakcji fabularnych.
Rzeki Londynu nie są powieścią wybitną, ale też nie aspirującą do tego miana. Wymieszanie konwencji, zwariowany pomysł, wyjątkowo barwny obraz i nadzwyczajnie wręcz oddany klimat brytyjskiej metropolii, zadziwiająca łatwość autora w poruszaniu się w sferze historii, legend i wierzeń, zaowocowały lekką, pełną uroku fabułą okraszoną ironicznym humorem, która jest w stanie zapewnić długie chwile naprawdę dobrej rozrywki.
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/194624/rzeki-londynu/opinia/20192312#opinia20192312
Drobiazgowe spojrzenie na sytuację, każdy powinien przeczytać i
OdpowiedzUsuńzapoznać się z tematem.
Here is my web page: stomatolog bytom
Bardzo mi się podobała. Obecnie mam już za sobą drugą część Księżyc nad Soho. Też fajna, choć nie tak, jak pierwsza. Ale obie mają ten humor, więc lektura bardzo przyjemna.
OdpowiedzUsuńWłaśnie czekam na drugą część z niecierpliwością, mam nadzieję, że mimo wszystko dorówna pierwszej :)
UsuńKsiążka znajduje się na mojej liście po przeczytania i mam na nią wielką ochotę :)
OdpowiedzUsuńZwykle mijałam ją w księgarni bez jakiegoś szczególnego zainteresowania, ale teraz sądzę, że mogłaby mi się spodobać. Nie interesowałam się nią, a tu się okazuje, że moje klimaty. :)
OdpowiedzUsuńMarzy mi się Londyn, okładka klimatyczna, więc chętnie przeczytam!
OdpowiedzUsuńNo właśnie okładka polskiego wydania jest bardzo nijaka, wyszukaj sobie oryginał, jest rewelacyjny!
UsuńKlimatyczna okładka zdecydowanie sprawia, ze obok pozycji trudno przejść obojętnie. Choć recenzja mnie zachwyca, wątpię, żeby nasze drogi (moje i książki) skrzyżowały się, bo znając życie w bibliotece jej nie odnajdę...
OdpowiedzUsuńU mnie ten kryminał spokojnie czeka na czytniku na swoja kolej i coś czuję, że dość szybko wzbija się do listy priorytetów :)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że fabuła brzmi bardzo interesująca :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to mieszanie gatunków, chyba jeszcze nie miałam do czynienia z kryminałem do którego wmontowano urban fantasy. Jestem bardzo ciekawa tej powieści, dlatego chyba sobie ją sprawię :-)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja. Książka zapowiada się obiecująco ;-)
OdpowiedzUsuńChyba wolę "tradycyjny" kryminał, bez tych wszystkich wątków fantastycznych;)
OdpowiedzUsuńTe wątki fantastyczne to bardzo miła odmiana, szczerze polecam, a nuż Ci się spodoba? :)
UsuńTen Londyn opisany przez autora musi być niesamowity... :)
OdpowiedzUsuńCiekawa... Sama bym pewnie na nią na półce w księgarni nie zwróciła uwagi, tym bardziej, że nie słyszałam ani o niej ani o autorze.
OdpowiedzUsuń