piątek, 13 kwietnia 2012

"Matterhorn"

Autor: Karl Marlantes
Tytuł: "Matterhorn"
Wydawnictwo: Sonia Draga, 2012
Ilość stron: 693
Okładka: twarda

Matterhorn to wbrew pozorom nie nazwa alpejskiego szczytu, lecz jednego ze wzgórz położonych w północnym Wietnamie, pomiędzy granicą Laosu a strefą zdemilitaryzowaną. Swoją nazwę zawdzięcza iście ułańskiej fantazji jednego z dowódców - temu samemu, który rozkazał na jego szczycie zbudować bazę artyleryjską.

Rok 1969. Nowo mianowany dowódca plutonu kompanii Bravo, Waino Mellas, jest młodym, ambitnym, niedoświadczonym oficerem marines, który stawiając stopę na Matterhornie wkroczył właśnie w twardą, wojenną rzeczywistość. Jego romantyczne wizje i bohaterskie wyobrażenia szybko nikną w ulewnym, monsunowym deszczu pod naporem realiów, na które w najmniejszym nawet stopniu nie przygotowało go oficerskie szkolenie w Quantico. W krótkim czasie Mellas uświadamia sobie ciężar odpowiedzialności spoczywającej na jego barkach - za życie każdego z czterdziestu nastoletnich marines będących pod jego komendą. Śmiertelne niebezpieczeństwa czyhają z każdej strony, zaś największym wrogiem wcale nie jest partyzantka Vietcongu, lecz morderczy klimat dżungli, choroby tropikalne potęgujące wycieńczenie organizmu, poczucie permanentnego zagrożenia, szarpiąca nerwy konieczność zachowania nieustannej czujności, ciągły strach o własne życie.
Sprawy nie ułatwiają braki w zaopatrzeniu, pogoda uniemożliwiająca transport żywności, leków, rannych i poległych. Życie w nieustannym stresie generuje napięcia i konflikty wśród marines, szczególnie na tle rasowym; frustrują błędy dowódców i konieczność wykonywania nawet najbardziej niedorzecznych rozkazów, przeraża bezsens śmierci kolegów, grozę budzi świadomość własnej śmiertelności.
Mellas szybko wdraża się do swoich obowiązków, uczy się rozładowywać napięcia wśród podwładnych stopniowo zyskując sobie ich sympatię i szacunek. Ambitny podporucznik, początkowo traktujący swoją służbę jako odskocznię do kariery, w miarę upływu czasu zaczyna odczuwać coraz głębszą więź ze swoimi żołnierzami, poznaje ich samych, ich marzenia, obawy, lęki, najskrytsze myśli. Połączy ich wspólnota traumatycznych doświadczeń, szorstka, męska przyjaźń niwelująca wszelkie nieporozumienia, każąca im bez zastanowienia narażać własne życie dla ratowania kolegi.
Hawke to charyzmatyczny i powszechnie lubiany przez żołnierzy zastępca dowódcy kompanii; Kendall znany jest z tego, że nie najlepiej radzi sobie z czytaniem map, co okaże się tragiczne w skutkach; Goodwin zwraca się do wszystkich per "Jack", żeby zbytnio nie przywiązywać się do towarzyszy; Vancouver to potężny, szaleńczo odważny Kanadyjczyk, który zgłasza się do udziału w najbardziej niebezpiecznych misjach; czarnoskóry Jackson wraz z kilkudziesięciokilogramowym ekwipunkiem dźwiga gramofon; Arran, przewodnik owczarka niemieckiego o imieniu Pat przedłużył sobie służbę tylko dlatego, by ocalić życie psu, który według regulaminu powinien zostać zastrzelony.
Każdy z nich jest tylko przerażonym dzieciakiem - zbyt młodym, by umierać i zbyt niedojrzałym, by uchronić własną psychikę przed wojennym spustoszeniem, zmuszonym nagle do zabijania i radzenia sobie z bólem i śmiercią - co też czynią zagłuszając lęk brawurą, cynizmem, nonszalancją, agresją i alkoholem.

Wkrótce kompania dostaje rozkaz opuszczenia Matterhorn i podejmuje misję przerwania linii zaopatrzenia wojsk Vietcongu. Nieoczekiwanie dowództwo każe wracać z powrotem na wzgórze, by zająć bunkry obsadzone w międzyczasie armią północnego Wietnamu. Wybujałe ambicje i błędy dowodzących akcją, krańcowe zmęczenie żołnierzy i brak wsparcia z powietrza wystawiają marines na ciężką próbę. Zdają sobie sprawę, że niektórzy z nich widzą się po raz ostatni...

Matterhorn to lektura porażająca. Przede wszystkim autentyzmem, siłą sugestii autora i brutalnym realizmem. Marlantes wie, o czym pisze, gdyż sam przeżył i doświadczył na własnej skórze wietnamskiego piekła. Wcale mnie nie dziwi, że książka "pisała się" przez trzydzieści lat - koszmarne przeżycia potrzebowały dystansu lat, by uzewnętrznić się na kartach powieści. Bagaż bolesnych wspomnień i emocji, których nie zrozumie nikt, kto sam tego nie przeżył, niezwykle ciężko przelać na papier. Czuć, że autor włożył w pracę całe serce, że ponownie przeżywa tamte wydarzenia, że tkwią one w nim niczym odłamek granatu stanowiąc jego integralną część - stąd te sugestywne i niezwykle plastyczne opisy nie tylko wszelkich aspektów wojennej rzeczywistości, lecz także atmosfery życia w nieustannym stresie i niewyobrażalnym napięciu, stąd bardzo wiarygodne i poruszające portrety psychologiczne poszczególnych bohaterów, stąd wreszcie niewyszukany język pełen wulgaryzmów, które miały maskować wszechobecny strach przed śmiercią. Nic tu nie zostało przemilczane czy upiększone - jest tylko brutalna, naga rzeczywistość, rozpaczliwe próby zmierzenia się z własnymi słabościami i lękami, oczekiwaniami dowódców, perspektywą gwałtownej śmierci, w której nie ma nic wzniosłego. Autor obnaża duszę młodego człowieka, któremu nagle dano broń do ręki i kazano zabijać; jego dylematy, emocje, uczucia, marzenia, myśli, reakcje - nieraz dalekie od bohaterstwa, czasem haniebne i bulwersujące, ale z całą pewnością autentyczne, i - co ważniejsze - zupełnie zrozumiałe w kontekście nakreślonym przez autora.

Matterhorn to poruszająca opowieść o losach młodych ludzi, których psychikę na zawsze okaleczyła wojna. Śmiało mogę ją nazwać powieścią antywojenną, gdyż ukazuje ogrom zniszczeń moralnych, fizycznych i psychicznych, w dodatku unikając wielkich i wzniosłych słów, co jedynie potęguje jej wymowę.
To także niezapomniana opowieść o walce z własnymi słabościami, zmaganiami o zachowanie człowieczeństwa, o odwadze, lojalności, poświęceniu i przyjaźni. O sensie życia, którego istota dociera do nas dopiero w obliczu śmiertelnego zagrożenia, o doświadczeniu, które zmienia nas na zawsze. To opowieść o tym, kim naprawdę jesteśmy w chwili ostatecznej próby, czego dowiadujemy się wtedy o sobie, jakie są nasze prawdziwe motywacje, ile jesteśmy warci.

To mocna i brutalna, a jednocześnie piękna i wzruszająca książka, doskonale wpisująca się w klimat wojennych wspomnień innego weterana, Tima O'Briena, autora zbioru opowiadań Krzycz, kiedy milczą anioły czy też rewelacyjnego filmu opartego na wątkach autobiograficznych wyreżyserowanego przez Olivera Stone'a, Pluton. Jak widać nawet koszmarne wspomnienia można przekuć w coś wartościowego, urzekającego i poruszającego, pozwalającego rozliczyć się z przeszłością, pokonać jej demony, doświadczyć katharsis.
Gorąco polecam tę trudną, wstrząsającą, ale zarazem głęboko emocjonalną i przejmującą lekturę. Niełatwo o niej zapomnieć, gdyż intensywnie wdziera się w nasze myśli i sferę emocji, pozostawia trwały ślad w psychice, porusza do łez, przeraża i zachwyca jednocześnie. Nie sposób pozostać wobec niej obojętnym. Ja na pewno jeszcze przez długi czas się z niej nie otrząsnę.

Moja ocena: 5/5

Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/130497/matterhorn/opinia/5810859#opinia5810859 


za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sonia Draga :)

22 komentarze:

  1. Rewelacyjna, bardzo zachęcająca recenzja. Muszę zdobyć tę książkę o ślicznej okładce i niebanalnej, trudnej ale ciekawej treści.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Recenzja świetna a książkę z pewnością polecę swoim kolegom. Muszę jednak przyznać, że mnie do niej ciągnie... A wszystko przez Ciebie:D
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Recenzja świetna, ale książka raczej nie jest w moim guście. Chociaż takie sformułowanie może nie jest na miejscu w kontekście tak dramatycznych zapisków. Mimo wszystko, zrezygnuję z przeczytania. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam o tej książce. Po takiej recenzji z wielką chęcią przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podziwiam cię, że potrafisz czytać takie trudne tematycznie książki. Ja zupełnie nie odnajduje się w tych klimatach, więc nawet nie będę i tym razem próbować.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz co lubię w tym co czytasz? To, że nie boisz się trudnych lektur i tym samym dajesz mi cynk o tytułach, które sama powinnam przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa - już się przekonałam, że w tym przypadku mamy podobny gust. Ja mam chyba pokrzywioną psychikę, ale uwielbiam czytać takie książki. Potem całymi dniami je przetrawiam:)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  7. Niestety zupełnie nie moje klimaty. Nie umiem czytać takich książek :(

    OdpowiedzUsuń
  8. W tej chwili uświadomiłem sobie, że szukałem czegoś takiego. O Wietnamie i tym wszystkim co się tam działo w czasie wojny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ichigol - a dla uzupełnienia polecam film "Pluton" i wspomnienia byłego marines z tamtych lat Tima O'Briena "Krzycz, kiedy milczą anioły". Tytuł jest polski, oryginał brzmi bardziej zachęcająco: "Things they carried" i doskonale oddaje tematykę opowiadań.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  9. Zupełnie książka nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. No, ja wiedziałam, że jak do Ciebie wejdę, to moja lista wzbogaci się o kolejną pozycję.
    Lubię wyzwania i trudne lektury. A myślę, że ta książka do takich należy, trzeba mieć na nią siłę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedyś unikałam tematu wojny jak ognia, ale teraz sięgnę po "Matterhorn" może nie z przyjemnością, ale na pewno z ogromną ciekawością.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. O, to z pewnością moje klimaty. I uwielbiam film Olivera Stone'a, "Pluton" - o którym tu wspomniałaś :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bibliofilka - super! Film jest porażający, na samą myśl o nim przechodzą mnie ciarki.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  13. Nie lubię takich brutalnych i militarnych tematów, więc mimo świetnej recenzji tym razem spasuję. Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. jak tematyki wojenno-historycznej nie lubię, tak tę książkę chętnie bym przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  15. To dla mnie zbyt brutalna historia

    OdpowiedzUsuń
  16. Twoja recenzja jest świetna, ale zastanawiam się czy to na moją psychikę. Z tego co piszesz tą książkę się mocno przeżywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. barwinka - nie da się inaczej, trzeba ją przeżywać. Ja strasznie zżyłam się z bohaterami i autentycznie cierpiałam obserwując ich wojenne losy. Ale gdybym miała decydować o jej przeczytaniu jeszcze raz, nie zawahałabym się ani chwili:)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    2. Isadoro polecam Ci książkę "Powiedz że się boisz" Roberta Masona

      Usuń
  17. Koniecznie muszę kupić tę książkę, opisałaś ją fenomenalnie. Uwielbiam wojenne książki i niesamowicie przeżywam emocje bohaterów. O wojnie w Wietnamie nie miałam okazji czytać, więc już wiem, że na pewno po nią sięgnę!
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.