wtorek, 5 kwietnia 2016

"Pora chudych myszy"

Autor: Wojciech Bauer
Tytuł: "Pora chudych myszy"
Wydawnictwo: Videograf, 2016
Ilość stron: 298
Okładka: miękka ze skrzydełkami

Kiedyś dusza wypełniała całą kopalnię (...), była w nutce pierwotnego, z pogranicza zwierzęcości i pierwszego człowieczeństwa, lęku przed nieznanym, którego najlepszą, najbardziej czytelną emanacją była ciemność. Ujarzmienie ciemności było tu pierwszym i podstawowym zadaniem i celem, poprzedzającym nawet potrzebę wyrwania ziemi ciepła, po co wszak ludzie tu zeszli.

Prozę Wojciecha Bauera miałam okazję poznać za sprawą Spowiednika rzeczy - utrzymanej w klimacie realizmu magicznego, pięknej, poetyckiej opowieści o poszukiwaniu własnego ja. Zaintrygowało mnie, kiedy wpadła mi w oko kolejna powieść autora, reklamowana jako thriller kryminalny; byłam ciekawa, jak sprawdził się w zupełnie innej konwencji i czy udało mu się przemycić w fabule choćby odrobinę tej magii, tak wyraziście, choć nienachalnie obecnej w Spowiedniku rzeczy.
Przekonałam się, że Wojciech Bauer dopasował charakterystyczny dla jego twórczości pierwiastek niesamowitości zarówno do konwencji, w jakiej się poruszał, jak i do realiów ukazanych w fabule. Stworzył kryminalny thriller, który przeradza się w rasową powieść grozy, bazującą na atawistycznych, pierwotnych ludzkich lękach, strachu przed ciemnością, a raczej tym, co w niej ukryte, nieokreślone, nienazwane, niedopowiedziane.

W jednej ze śląskich kopalni, głęboko pod ziemią, zostają znalezione potwornie okaleczone zwłoki młodej inżynier. Wkrótce okazuje się, że jest to początek serii nagłych, niewyjaśnionych zgonów. Dyrektor kopalni, w porozumieniu z prokuratorem, sfrustrowanym brakiem jakichkolwiek postępów w śledztwie, postanawia włączyć do dochodzenia znajomego detektywa. Nakonieczny jest byłym esbekiem, prywatnym detektywem i właścicielem małej firmy ochroniarskiej dorabiający sobie między innymi na kopalni - jako inspektor bhp miałby zrobić rozeznanie pod ziemią, wśród górników. Mężczyzna przyjmuje propozycję, kiedy okazuje się, że jego śladem rusza płatny zabójca i jedynym wyjściem, jakie przychodzi mu do głowy, jest zakamuflować się w hermetycznym środowisku górniczej braci. Nakonieczny musi działać szybko, kolejne morderstwa  generują wśród górników atmosferę grozy i strachu, którą podsycają zeznania niedoszłej ofiary, niejakiego Jaśka, wedle którego pod ziemią grasuje nie seryjny morderca, a jakaś pradawna, zła, tajemnicza siła...

Pora chudych myszy fabularnie oscyluje na pograniczu kryminalnego thrillera i powieści grozy, jednak choć nawiązuje i czerpie z  klasycznych wzorców, to jednocześnie brawurowo przełamuje konwencje – choćby za sprawą nietypowego miejsca akcji i pewnego elementu, którego groza w pełni objawia się w zakończeniu (nie mogę zdradzić więcej, żeby nie zepsuć Wam przyjemności z lektury). Intryga kryminalna, przemyślana w najdrobniejszych szczegółach, sprawnie i logicznie prowadzona i trzymająca w napięciu, w podstawowych założeniach nie zaskakuje niczym oryginalnym: jest trup, który okazuje się być pierwszym z serii, prowadzone śledztwo zamiera z powodu braku podejrzanych i jakichkolwiek punktów zaczepienia, błądzący po omacku śledczy są zmuszeni skorzystać z pomocy typowego antybohatera – byłego esbeka, aktualnie schorowanego prywatnego detektywa, nie mającego zbyt wiele do stracenia. Motywy to znane, często wykorzystywane w kryminałach, z lepszym bądź gorszym skutkiem, jednak Wojciech Bauer zaadaptował je na potrzeby powieści tak zgrabnie i pomysłowo, że nabierają oryginalności i świeżości. Osadzenie akcji w środowisku śląskich górników oraz scenerii kopalnianych chodników i szybów czytelnikowi wychowanemu w górniczej tradycji lub chociaż mającemu  z nią styczność bądź też jakiekolwiek o niej pojęcie, jawi się jako atrakcyjne i intrygujące samo przez się, pozostałych odbiorców sceneria jest w stanie zaciekawić swoją egzotyką, innością, obcością, specyfiką być może nie do końca zrozumiałą, ale dzięki temu pociągającą, a nawet fascynującą. 
Realia bowiem autor oddał wyjątkowo wiernie, trafnie i sugestywnie; klimat przykopalnianych osiedli, wciąż obecnego górniczego etosu, mentalności, tradycyjnego sposobu życia, no i specyfiki pracy pod ziemią – wszystko to prezentuje się niezwykle autentycznie i sprawia, że łatwo uwierzyć, iż przedstawione w fabule wydarzenia mogły rzeczywiście rozegrać się w którejkolwiek śląskiej kopalni. Świadomość tego dodatkowo pobudza wyobraźnię czytelnika, generuje dreszcz grozy pełznący wzdłuż kręgosłupa, zwłaszcza, kiedy kryminał niepostrzeżenie przeradza się w najczystszej wody horror.


Wojciech Bauer po mistrzowsku buduje pełen narastającej grozy klimat powieści. Ponurą atmosferę wynikającą z faktu popełniania brutalnych, tajemniczych morderstw, potęguje sceneria zbrodni: najgłębsza, kopalniana ciemność, ledwo oswojona sztucznym światłem i wentylacją, opuszczone, zapomniane chodniki, do których nikt nie zagląda, niepokojące odgłosy pracującego górotworu, słyszalne, gdy tylko milkną górnicze maszyny, nieustanne zagrożenie zawałem, wybuchem metanu czy dziesiątki innych niebezpieczeństw czyhających na górników każdego dnia, porażająca świadomość pracy w otoczeniu setek ton ziemi i skał, poczucie znikomości wobec sił natury; duszny, klaustrofobiczny nastrój, podsycany górniczymi przesądami i opowieściami zrodzonymi z potrzeby oswajania najbardziej pierwotnych ludzkich lęków, udziela się czytelnikowi, tak wyraziście i obrazowo został nakreślony przez autora – w dodatku w sposób, który, mam wrażenie, jest cechą charakterystyczną jego prozy: poetycki, a jednak trafiający w sedno, nazywający rzeczy po imieniu, zawierający maksimum treści przy użyciu minimum słów. 

Ów niesamowity nastrój eskaluje za sprawą niepewności co do tożsamości sprawcy zbrodni i jego motywów – aż do spektakularnego finału czytelnik nie wie, czy kryminalna zagadka ma racjonalne wyjaśnienie, gdyż wiele przemawia za, jak też i przeciw tej tezie; autor umiejętnie i z wprawą gra na emocjach odbiorcy, bawi się z nim w kotka i myszkę, podrzuca fałszywe tropy, podpuszcza i zwodzi, pozostawiając niepokojące poczucie, że nadal nie wiemy wszystkiego, że coś istotnego nam umyka – i tak aż do samego końca. Zakończenie zaś dosłownie powala na łopatki, generuje autentyczne przerażenie, przynajmniej w moim przypadku, choć byłam pewna, że żaden horror czy thriller nie są w stanie zaskoczyć mnie czy przerazić.

Lektura Pory chudych myszy pozostawia czytelnika z mocno bijącym sercem, szokiem wypisanym na twarzy i jedną myślą tłukącą się po głowie: „no ale jak to?” Takich właśnie emocji oczekiwałam, przerażenia wymieszanego z niedowierzaniem, głębokiej zadumy nad wszystkimi aspektami fabuły, zakończenia, które stawia na głowie wszelkie wcześniejsze domysły i przeświadczenia, że sformułowanie – a raczej przestroga – by nie kopać zbyt głęboko, ma znaczenie jak najbardziej metaforyczne. Powieść Wojciecha Bauera opowiada o najbardziej pierwotnych ludzkich lękach, dociera do samego ich źródła i mechanizmu ich oswajania, przekonując, że rzeczywiście są rzeczy na niebie i ziemi, o których nie śniło się filozofom; a co zrobisz z tą wiedzą, Czytelniku, zależy tylko od ciebie.

Moja ocena: 5/5

Za książkę serdecznie dziękuję Autorowi ;)

10 komentarzy:

  1. Wow! Skończyłam czytać recenzję i od razu weszłam do księgarni:) Super. A mówiąc szczerze tytuł mnie nie zachęcał:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczna recenzja, gdyby nie to, że mam stosy książek do przeczytania od razu szukałabym egzemplarza do kupienia :) Tego mi potrzeba, takiej niekonwencjonalnej historii łączącej moje ulubione gatunku. Kopalnia jako miejsce akcji też zapowiada się obiecująca. Tytuł już zapisałam i będę go szukać niedługo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszy mnie, że książka jest tak dobra, zwłaszcza jej atmosfera. Moja radość jest tym większa, że powieść niebawem będę czytać :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaka brzydka, zniechęcająca do czytania okładka... Miejsce akcji dosyć atrakcyjne – środowisko górników, kopalnia. Mam w rodzinie górnika, więc chętnie czytam o takich sprawach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak różne mogą być odbiory :). Jak dla mnie, okładka jest wręcz genialna, mega przyciąga wzrok! :D

      Usuń
  5. Muszę się zapoznać z tą książką :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio brakuje mi takich czytelniczych emocji. Jestem ciekawa, czy książka Bauera i we mnie obudzi takie pokłady uczuć. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Intrygujący tytuł i sama fabuła. Wiele czytałam na temat książki i myślę, że to coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiem Ci, że Twoja recenzja sprawiła, że skorzystałam z okazji i zamówiłam egzemplarz do recenzji dla siebie :) Za jakiś czas porównamy wrażenia ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetna i bardzo zachęcająca recenzja! Czytałam o tej książce i zaintrygowała mnie teraz jeszcze bardziej - tak, by ją zamówić, co niniejszym czynię :).

    OdpowiedzUsuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.