Tytuł: "CK Monogatari"
Wydawnictwo: Genius Creations, 2015
Ilość stron: 360
CK Monogatari - trudno o bardziej karkołomne i
dziwaczne, a już z pewnością niezrozumiałe zestawienie słów. Monogatari - czyli
opowieść - słusznie kieruje Wasze skojarzenia w rejony Dalekiego Wschodu; to
japoński gatunek literacki czerpiący z tradycyjnych, ustnych opowieści i
legend, o smutnym, często nawet tragicznym zakończeniu. CK z kolei to skrót
łacińskiego terminu Civitas Kielcensis oznaczającego społeczność Kielc, miasta położonego w Górach Świętokrzyskich.
Co zatem łączy dwa tak odmienne światy, dwie kultury
nie mające - wydawałoby się - żadnych punktów stycznych? Mistyczną, orientalną
baśniowość, zamiłowanie do ładu i harmonii z typowo słowiańską żywiołowością,
nieobliczalnością i inklinacjami do chaosu? Czy opowieść łącząca w sobie realia
polskiego miasta z tradycyjnymi wierzeniami Kraju Kwitnącej Wiśni to
mieszanka wybuchowa czy raczej niewypał?
Piotr Jaskulski, trzydziestopięcioletni dyrektor
finansowy kieleckiej filii pewnej japońskiej firmy, wiedzie luksusowe i
spokojne, ale samotne, puste i cokolwiek nudne życie. Jednak do czasu – jego
rutynę zakłóca nagły przyjazd tajemniczego wiceprezesa, ekscentrycznego Sho
Kyubimoriego, planującego realizację pewnego monumentalnego projektu
architektonicznego. Zdaje się, że tylko Piotr dostrzega, że inicjatywa członka
zarządu może doprowadzić do upadku firmy, próbuje więc zniweczyć jego działania
stając się głównym antagonistą
Japończyka. Niespodziewanie okazuje się, że ma sprzymierzeńców, którym również
zależy na pokrzyżowaniu planów czy wręcz wyeliminowaniu Sho – są nimi: Yuki
Yamada, wysłanniczka klanu Oda, dysponująca magicznymi zdolnościami oraz dwóch
członków Yakuzy. Wkrótce Piotr przekonuje się, dlaczego tak ważne jest
powstrzymanie Kyubimoriego – a raczej istoty podającej się za wiceprezesa firmy
– zanim nastąpi noc zimowego przesilenia, zwanej również nocą podmiany albo
lisiej magii…
Trzeba przyznać, że Artur Laisen całkiem nieźle
porusza się w konwencji monogatari, każąc swemu bohaterowi balansować na
krawędzi jawy i snu, prawdy i iluzji, a także przekraczać granice
rzeczywistości „tu i teraz” oraz tej baśniowej, metaforycznej, symbolicznej,
położonej poza czasem.
Choć akcja toczy się w prowincjonalnym polskim
mieście, z którym łączą bohatera więzy silniejsze, niż sam chciałby przyznać,
nieprzypadkowo w tę scenerię wkraczają istoty rodem z japońskiego folkloru.
Piotr to typowy, nowoczesny człowiek sukcesu –
robiący karierę, żyjący w luksusie, ale samotny, głównie z własnego wyboru.
Powrócił do rodzinnego miasta nie wiedząc dlaczego i po co – w końcu zawsze
chciał uciec od jego zaściankowości, szarości i nudy w pogoni za młodzieńczymi
marzeniami i ekscytującym życiem gdzieś w szerokim świecie. Sam nie rozumie, co
go tu trzyma – irytujący sentyment, wspomnienia, gorzkie poczucie
przynależności do tego całkiem przeciętnego miejsca, którego nigdzie indziej
nie doświadczył. Egzystuje więc w zawieszeniu, w poczuciu braku sensu i celu,
rozczarowany tym, co przyniosło mu życie, a nie wytrzymało konfrontacji z
marzeniami. Jego słabe punkty - niespełnioną miłość do kobiety i jałowe życie,
od którego chciałby uciec – postanawia wykorzystać istota ze świata japońskich
legend: kitsune, mistrz iluzji, lis przybierający ludzki kształt, mamiący obietnicami,
wprowadzający w życie pierwiastek chaosu. Na mocy zawartej z nim umowy Piotr otrzymuje miłość wymarzonej kobiety. Lisia iluzja
jest jednak ilustracją słów „uważaj, czego sobie życzysz” – Piotr
poniewczasie uświadamia sobie, że nieopatrznie oddał lisowi część siebie, swoją
tożsamość, przeszłość będącą fundamentem teraźniejszości i przyszłości, a
zyskał jedyne marzenie, które na zawsze powinno nim pozostać. W pogoni za
utraconym przekracza granice rzeczywistości, zmuszony do zajrzenia w głąb
własnej duszy; dążąc do samopoznania przewartościowuje własne życie, na nowo
ustala priorytety i redefiniuje, kim jest, dokąd zmierza i co naprawdę ma dla
niego znaczenie.
Laisen, wplatając w fabułę nawiązania do japońskiej
filozofii życiowej – fatalizmu, predestynacji, roli i wpływu przeznaczenia na
ludzkie życie, specyficznego sposobu pojmowania czasu i przestrzeni, kwestii
etycznych, podejścia do świata i praw nim rządzących, umiłowanie ładu i
harmonii – jakimś cudem zgrabnie łączy je z polskimi realiami, postawą życiową
i dylematami głównego bohatera: niezadowolonego z własnego życia, mającego
poczucie wewnętrznej pustki, goniącego za ułudą, nie doceniającego znaczenia
niematerialnego dziedzictwa, wagi wspomnień, wartości przynależności do
określonego miejsca na ziemi. Dzięki temu CK Monogatari to niebanalna,
intrygująca opowieść o samotności i zagubieniu – nie tylko w świecie, ale
głównie we własnym życiu; o niedocenianym wpływie przeszłości na teraźniejszość
i przyszłość; o tym, co nas definiuje, określa i determinuje nasze działania,
naszej tożsamości i jej składnikach. To również opowieść o sile marzeń, które –
trochę przewrotnie – czasem powinny pozostać w sferze wyobraźni, na tyle
głęboko, by nie przesłaniały nam realnego obrazu świata i pozwalały cieszyć się
tym, co mamy, a także o granicach naszej percepcji i potędze iluzji stale
obecnej w naszym życiu, często trudnej czy wręcz niemożliwej do odróżnienia od
prawdziwej rzeczywistości lub jej elementów. Powieść Artura Laisena to udane
połączenie dalekowschodniej filozofii i światopoglądu z polskimi realiami i
podejściem do życia zawarte w oryginalnej, skłaniającej do refleksji, a jednak
dynamicznej i trzymającej w napięciu niczym dobry kryminał, fabule. Połączenie
zbyt wymyślne, karkołomne i naciągane? Nic z tych rzeczy, przekonajcie się
sami.
Moja ocena: 4/5
Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/249446/ck-monogatari/opinia/26489135#opinia26489135
za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Genius Creations ;) |
Jakoś zawsze, gdy przeczytam u Ciebie pozytywną recenzję książki, która i mnie przypadła do gustu, odczuwam ogromną radość. Teraz też aż się uśmiecham :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie się zastanawiałam, gdzie ja już o tej książce czytałam... ;) No, proste, że u Ciebie, Dysiu. ;)
UsuńEdyta, mam dokładnie tak samo! :)))
UsuńZapowiada się ciekawie, ale nie wiem czy to połączenie japońskiej kultury z polską codziennością byłoby dla mnie zrozumiałe :) Czy po prostu bym się w tym wszystkim połapała :)
OdpowiedzUsuńTo nie jest zagmatwane, bez trudu byś się we wszystkim połapała; początkowo też obawiałam się jakiegoś strasznego galimatiasu, ale fabuła jest na szczęście czytelna, podobnie jak kulturowy miszmasz :)
UsuńChętnie najpierw poznałabym klasyczne, japońskie opowieści, żeby zyskać jako taki ogląd na ich specyfikę. A chyba dopiero później zainteresuję się tą pozycją.
OdpowiedzUsuńJapoński folklor to swoją drogą, choć tu jego znajomość nie jest konieczna do ogarnięcia całości:) Co trzeba, jest wyjaśnione lub wynika z tekstu, bez obaw ;)
UsuńProblem w tym, że właśnie bardziej ciekawi mnie sama Japonia niż taki misz-masz, ale nie mówię "nie" :)
UsuńKilce i Japonia? Przedziwne, intrygujące zestawienie.
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńPolsko - japońskie połączenie...zapowiada się ciekawie. :D
OdpowiedzUsuńKurczę zaintrygowałaś mnie na tyle, że jestem w stanie spróbować lektury, ale boję się, że takie combo nie przypadnie mi do gustu :)
OdpowiedzUsuń