Śledząc od dłuższego czasu trasy spotkań autorskich i występów Wojciecha Cejrowskiego na terenie kraju mogłam tylko ubolewać i wściekać się, że nie mieszkam dostatecznie blisko, by wzięcie udziału w którymś z nich przestało graniczyć z cudem. Moje pomstowania przyniosły widać efekt, gdyż przed dwoma tygodniami okazało się, że w przysłowiu o górze i Mahomecie tkwi jednak ziarnko prawdy. Dosłownie o rzut beretem od mojej miejscowości, w starym młynie, WC urządził magazyn swojego Sklepu Kolonialnego. Uroczystemu otwarciu towarzyszył występ znanego i kontrowersyjnego podróżnika - przestałam więc narzekać, zaopatrzyłam się w stosowny bilet (dwa dni później miałabym problem z jego zdobyciem) i przez czternaście dni siedziałam jak na szpilkach nie mogąc uwierzyć własnemu szczęściu! Doczołgałabym się tam nawet z przetrąconym kręgosłupem i połamanymi kończynami, skoro pan Wojtek był tak łaskaw i zechciał pojawić się na moim... końcu świata. Pal sześć jego światopogląd, gawędziarzem jest niezrównanym, ma wiele do opowiedzenia i robi to genialnie.
W poniedziałek 27 maja dotarłam na miejsce w pięć minut. Byłam szybsza od własnego internetu :D
Ludzi było sporo, ale głównie z dalszych okolic - Łany leżą przy zjeździe z autostrady A-4, z Wrocławia jest to zaledwie dwugodzinna podróż, toteż nie dziwi mnie spora ekipa z Dolnego Śląska. Wojciech Cejrowski pojawił się - a jakżeby inaczej - boso i z nieodłącznym matero z Yerba Mate w dłoni. W czasie niemal dwugodzinnego występu w typie stand-up comedy, WC o p o w i a d a ł , tak jak tylko on potrafi. Całkowicie panował nad publicznością - trzeba przyznać, że ma charyzmę - tylko dzięki swoim opowieściom, przykuwał uwagę odpowiednią modulacją głosu i zaraźliwą pasją, która wibrowała w każdym zdaniu. O czym opowiadał? Oczywiście o swoich wyprawach, przygodach w amazońskiej dżungli, życiu Indian, ale też o sobie, odpowiadając na pytania słuchaczy.
I nieważne, że większość historii wszyscy dobrze znali dzięki jego książkom czy programom telewizyjnym - widownia reagowała tak, jakby je słyszała po raz pierwszy: z wielkim entuzjazmem, salwami śmiechu, niekłamaną ciekawością. To się nazywa talent!
Szczególnie interesujący okazał się pokaz slajdów, które dotąd nie ujrzały światła dziennego. Były to zdjęcia, na które przy okazji poprzednich pokazów zwyczajnie brakowało czasu - wczoraj miały swój wielki dzień i premierę.
Niesamowite było to, że każda fotografia, nawet na pierwszy rzut oka niespecjalnie atrakcyjna czy ciekawa, miała swoją własną, intrygującą historię. Te mini - opowieści, które rozrastały się do kilkuminutowych monologów przy zasłuchanej, maksymalnie skupionej widowni, były prawdziwym gwoździem programu. Rewelacja.
Wiele naczytałam się i nasłuchałam niepochlebnych opinii na temat sposobu, w jaki WC traktuje czasem swoich rozmówców. I po wczorajszym wieczorze trudno mi jest w to uwierzyć! Cejrowski okazał się niebywale sympatycznym (tak właśnie!), dowcipnym i otwartym człowiekiem o dużym dystansie do samego siebie i ogromnej wyrozumiałości do autorów nawet najbardziej niedyskretnych pytań. Z każdej potencjalnie trudnej sytuacji potrafił wybrnąć z klasą, nie tracił opanowania, swobody i poczucia humoru nawet przypierany do muru. Nie było lansu, fałszywej skromności, patrzenia z góry - WC zrobił wszystko, by słuchacze czuli się w jego towarzystwie naprawdę komfortowo. Jestem pod wrażeniem!
W oczekiwaniu na autograf i pamiątkowe zdjęcie lansuję się ja:
Długo wyczekiwana chwila...
I mój drogocenny egzemplarz "Podróżnika WC":
Wciąż jestem strasznie nakręcona wczorajszym spotkaniem; najwspanialsze jest to, że choćby ze względu na interesy Wojciech Cejrowski będzie zaglądał co jakiś czas do swojego magazynu i być może urządzał kolejne występy... Już nie mogę się doczekać!
Uwielbiam słuchać pana Wojtka, to musiało być super przeżycie, aż Ci zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Melania - nooo, jego można słuchać godzinami! mam wrażenie, że byłby w stanie zainteresować słuchacza nawet opisując wygląd białej, gładkiej ściany :D
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Świetny opis spotkania, to co dopiero mówić o spotkaniu:) Pana Wojciecha widziałam dwukrotnie na Targach Książki, ale nie miałam okazji go posłuchać na żywo, a szkoda.
OdpowiedzUsuńA koszulka taka delikatna;)
Paula - na tym spotkaniu było dość kameralnie, a ja siedziałam w drugim rzędzie, więc się napatrzyłam i nasłuchałam wyjątkowo solidnie:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Super relacja :) ja w piątek byłam na spotkaniu z Andrzejem Stasiukiem i Markiem BIeńczykiem i wróciłam jeszcze bardziej zakochana w Stasiuku niż byłam :D uwielbiam takie momenty :D
OdpowiedzUsuńMarta Kowalik - zgadzam się, takie chwile są niezapomniane! Żałuję, że mam wszędzie tak daleko - chociaż mojego faworyta miałam na wyciągnięcie ręki, a to już coś!
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Jejciu, ja też sikałam po nogach na myśl o spotkaniu z WC. Udało mi się go dorwać w sklepie "Czas na herbatę", gdzie podpisywał swoje książki. Z uczelni się zerwałam i pofrunęłam (na FB mam zdjęcie, pewnie widziałaś :P). No uwielbiam gościa :))))
OdpowiedzUsuńlimonka - pamiętam, pamiętam twoją akcję! To było szaleństwo, ale doskonale cię rozumiem:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Jejku ale Ci zazdroszcze wrazen :-) To musialo byc niesamowite spotkanie. :-) Czytalam Twoja relacje i po prostu czulam Twoja radosc :-) Tak na marginesie, to chyba najbardziej stonowana koszula w jakiej dotad go widzialam ;-)
OdpowiedzUsuńalison2 - fakt, koszula zbyt mało krzykliwa jak na WC, toteż zanim wszedł na scenkę, niknął w tłumie :D
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
No Kochana to się nazywa lans na ściance, toż to masz zadatki na celebrytkę! A spotkanie i relacja super, bardzo lubię programy WC, a książki jeszcze przede mną, jedna nawet już czeka na półce:)
OdpowiedzUsuńMagda K-ska - hehe, ścianka ze składaniem ofiar u Majów - to się nazywa lans! :D
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
O kurcze, no to zazdroszczę, bardzo lubię jego radiowe i telewizyjne programy. Jak ja się ubawiłam, kiedy opowiadał o tym jak pokazał książeczkę zdrowia mówiąc, że to Republika de Ubezpieczalnia:D
OdpowiedzUsuńAgata Adelajda - tym razem też było wiele okazji do śmiechu, a najlepsze było to, ze wszystko z życia wzięte:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Bardzo lubię Wojciecha Cejrowskiego, sposób w jaki opowiada różne historie, jego poczucie humoru... Cieszę się, że udało Ci się być na tym spotkaniu;) Również mogę się pochwalić jego książką z autografem - zawsze można go spotkać na targach książki w Krakowie;)
OdpowiedzUsuńAzumi - ach, mam nadzieję, że i mnie uda się zawitać na targi do Krakowa czy Warszawy:) Taka książka z autografem to fajna pamiątka!
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
ja go spotkałam rok temu na targach w Krakowie, ale niestety należę do tej częściej odbiorców, których osobowość pana Wojtka nie oczarowała. oschły, zdystansowany i mało uprzejmy. może miał wtedy gorszy dzień, ale i tak wiele stracił w moich oczach.
OdpowiedzUsuńVaria - fakt, takie zachowanie, obojętnie z czego wynikające, mocno i na długo zniechęca. Szkoda, że cię to spotkało, a ja mam nadzieję, że nigdy nie będę w podobnej sytuacji :(
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Super, że wyczekiwane z niecierpliwością spotkanie okazało się wyjątkowo udane :) Z tego co piszesz wnioskuję, że WC zaprezentował się z tej lepszej, zdecydowanie bardziej znośnej strony :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Aneczka - nawet bardziej, niż znośnej; okazało się, że potrafi być czarujący! :D
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Koniecznie musisz pokazać mi podpisany egzemplarz "Podróżnika WC" :)
UsuńPozdrawiam :)
O rany, ale Ci zazdroszczę! :)
OdpowiedzUsuńOoo, zazdroszczę spotkania. Pan Cejrowski znany jest ze swojego talentu gawędziarza. ;) Osobiście w przyszłym tygodniu wybieram się na spotkanie z p. Hanną Cygler i również jestem bardzo pozytywnie do tego nastawiona. ;)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
www.okiem-recenzenta.blog.onet.pl
LadyBoleyn - to takie ekscytujące, spotkanie z ulubionym autorem! Obyśmy obie miały jak najwięcej okazji do podobnych spotkań!
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Wspaniała fotorelacja. Bardzo ci zazdroszczę spotkania z panem Cejrowskim. To niezwykle barwna osobowość.
OdpowiedzUsuńzazdroszczę i gratuluję ;D
OdpowiedzUsuńWojtek Cejrowski już tyle razy był we Wrocławiu, a ja nie byłam, bo zawsze coś mi wypadało... Strasznie Ci zazdroszczę i mam nadzieję, że też będę mogła jeszcze uczestniczyć w spotkaniu z nim.
OdpowiedzUsuńBeatriz - pan Wojtek mocno się udziela, na pewno będzie jeszcze niejedna szansa:) Polecam monitorować serwis biletos.com - tam są informacje na temat zbliżających się imprez Cejrowskiego z możliwością zakupu biletów:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
No zazdroszczę! :)
OdpowiedzUsuńAż miło czytać tę relację - udzielił mi się Twój entuzjazm :)
OdpowiedzUsuńkasia - starałam się go trochę hamować, ale chyba się nie udało :D
UsuńPozdrawiam serdecznie!
ALe Ci zazdroszczę kochana! Wprawdzie miałam okazję spotkać niedawno pana Cejrowskiego na Targach Książki w Warszawie, ale nijak się to nie umywa do spotkania autorskiego :)
OdpowiedzUsuńKasia J. - mnie by chyba też takie krótkie spotkanie nie usatysfakcjonowało! Może jeszcze trafi ci się okazja podobna do mojej:)
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Też uwielbiam słuchać, czytać i oglądać pana Wojtka, więc bardzo Ci zazdroszczę tego "sąsiada" i ekscytującego spotkania:)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę możliwości uczestniczenia w tym spotkaniu. Sama bardzo lubię ,,Rio anaconda" i ,,Gringo wśród dzikich plemion" (,,Podróżnik wc'' o dziwo nie przypadł mi zbytnio do gustu). Pan Wojciech ma dar gawędziarski i jego opowieści podróżniczych chce się słuchać i słuchać. Mam nadzieję, że światło dzienne ujrzą nowe książki pana Cejrowskiego.
OdpowiedzUsuńNatalia_Lena - ja przy każdej książce Cejrowskiego chichram się jak głupia:) Też nie mogę się doczekać kolejnych!
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ja też tam byłem - pierwszym rzędzie... Przedtem - na spotkaniach w Gliwicach i Katowicach. To niesamowite - ale jak dotąd - nie spotkałem z żadnym tematem czy zagadnieniem, gdzie miałbym inne zdanie niż Pan Wojtek. "Leży" mi w 100 % i ma odwagę głosić swoje poglądy. Kiedy zaś na spotkaniu w Łanach mówił o tym, że to dobrze, kiedy znamy "zapach swoich rodziców" - mało się nie popłakałem. Właśnie teraz mój Ojciec, po 14 dniach w śpiączce wybudził się, miał "wydobrzeć", lecz "odpłynął", już nie ma z nim kontaktu i lekarze prosili o przygotowanie się na najgorsze... Modlę się już tylko.... tangerinus - pozdrawiam serdecznie, piękny opis spotkania...
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie! Chyba cię kojarzę, fajnie, że się odezwałeś!
UsuńByły też wzruszające momenty, zgadzam się - ten, o którym wspominasz, zdecydowanie taki był:)
Bardzo ci współczuję z powodu twojego ojca. Cóż mogę powiedzieć w takiej sytuacji? Życzę ci dużo siły :(
Pozdrawiam!
Dodam tylko, że ze zdjęć wnioskuję, że siedziałem PRZED Tobą, może nawet to ja robię fotkę aparatem :-). Mieszkam około 25 km od Łan (Zbrosławice) i też się cieszę, że tak blisko powstał magazyn i "sala spotkań" Pana Wojciecha. Chciałbym kiedyś pojechać gdzieś w Amazonię z Cejrowskim - ale to nie ten rząd kosztów... Chociaż - bardzo mi się mile oglądało odcinki o Ziemi Świętej, Jerozolimie - tam najdalej udało mi się kiedyś dotrzeć... Teraz świat jest dla mnie inny w tej chwili - czekam na rozwiązanie choroby Ojca... Jesteśmy przygotowani na wszystko, ale żyć trzeba dalej - dlatego parę słów tu kreślę, chociaż "świat się zawiesił" i jest mi bardzo, bardzo smutno... tangerinus
OdpowiedzUsuńWiesz, mnie do dżungli nie ciągnie, jestem całkowicie usatysfakcjonowana relacjami pana Wojtka :D Ale do Jerozolimy wybrałabym się bardziej niż chętnie - chyba jednak nie w tym życiu:(
UsuńPozdrawiam bardzo, bardzo ciepło!
O mamo... Jak ja Ci zazdroszczę... Jak ja Co diabelsko zazdroszczę. :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak nieziemsko zaśmiewałam się czytając "Gringo wśród dzikich plemion". Nadal się zaśmiewam podczytując fragmenty od czasu do czasu. Paradoks - jakoś nigdy mnie nie ciągnęło, żeby sięgnąć po inne książki Cejrowskiego... Dziwne, ale prawdziwe. Chyba jedna po prostu mi wystarczy. A w spotkaniu chętnie wzięłabym udział, bo latam jak z piórem na randkę z każdym piszącym, który się w moim mieście pojawia:):):) Może i na WC się doczekam.
OdpowiedzUsuń