środa, 20 lutego 2013

"Pieśń miecza"

Autor: Bernard Cornwell
Tytuł: "Pieśń miecza"
Seria: Wojny wikingów, tom IV
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica, 2013
Ilość stron: 515
Okładka: miękka ze skrzydełkami

Pieśń miecza to czwarta część cyklu Wojny wikingów autorstwa Bernarda Cornwella. Popularny angielski pisarz, znany głównie dzięki Trylogii Arturiańskiej oraz serii Kampanie Richarda Sharpe'a osadzonej w czasach wojen napoleońskich, tym razem, z charakterystycznym dla siebie rozmachem, fantazją i dbałością o zaplecze historyczne, mierzy się z jednym z najkrwawszych okresów w dziejach wysp brytyjskich. IX wiek to dla Brytanii czas wewnętrznych konfliktów spychających marzenie o zjednoczonej Anglii w siną dal oraz nieustannych najazdów duńskich wikingów.

Głównym bohaterem cyklu jest Uhtred z Bebbanburga, dziedzic ziemi zajętej przez Normanów Northumbrii, Sas wychowany przez wikińskiego wodza Ragnara. Prowadzi on narrację retrospektywną - opowiada o swoim życiu jako sędziwy starzec, ze zdziwieniem konstatując, że wiele wydarzeń, w których brał udział za młodu, po latach dorobiło się miana historycznych.

W Pieśni miecza Uhtred jest erlem, słynnym bohaterem budzącym grozę w całej Brytanii, a ponadto szczęśliwym małżonkiem Giseli, siostry duńskiego króla Guthreda, władcy Northumbrii. Nie dane jest mu jednak spocząć na laurach - obowiązuje go przysięga wierności złożona królowi Wesseksu, Alfredowi, a tak się składa, że monarcha postanowił uczynić swego bratanka Aethelreda eldormanem Mercji i zyskać jego lojalność dzięki małżeństwu ze swoją córką. Jednakże Londyn, należący do Mercji, pozostaje w rękach wikingów pod dowództwem dwóch jarlów, Sigefrida i Erika Thurgilsonów. W tym miejscu na scenę wkracza Uhtred -  z rozkazu króla ma odbić Londyn z rąk najeźdźców i oddać miasto Aetherledowi w prezencie ślubnym. Erlowi, który uważa królewskiego zięcia za nieudacznika, a poza tym, dzięki przepowiedni umarłego, sam łakomym wzrokiem spogląda na tron Mercji, nie w smak są rozkazy króla Zachodnich Sasów; poważnie rozważa złamanie przysięgi danej Alfredowi: jako pół - Sas, pół - Duńczyk, zaangażowany w liczne sojusze, miałby szansę zdobyć tron dla siebie i się na nim utrzymać... Czy jednak takie przeznaczenie utkały dla Uhtreda Norny?

Pieśń miecza to moje pierwsze spotkanie z cyklem Wojny wikingów, czego nie mogę odżałować, ale mogę naprawić. Można by pomyśleć, że dezorientacja i nieznajomość fabuły wykluczają satysfakcjonujące wdrożenie się w treść, jednak moje obawy okazały się dalece przesadzone. Oczywiście, wraz z rozwojem akcji  docierało do mnie, jak wiele straciłam nie mogąc towarzyszyć bohaterom od samego początku, dzielić ich doświadczeń i wspomnień, a przede wszystkim nie znając wszystkich powiązań i relacji między nimi lub kontekstu pewnych wydarzeń, co sprawiało, że czułam się jak gość wkraczający na salę w połowie przyjęcia, jednak na szczęście Cornwell nie pozwala czytelnikowi na całkowite zagubienie. Wiele istotnych faktów wyjaśnia się w toku akcji lub dzięki interwencji narratora, tak więc raczej bez trudu podążamy za rozwojem wydarzeń.
A dzieje się całkiem sporo. Brytania w IX wieku to czas krwawego chaosu, nieustannych wewnętrznych niepokojów i wikińskich najazdów, gdzie własne prawa forsuje się orężem, a ład wprowadza przemocą. I dokładnie to Cornwell daje nam odczuć: w powieści zdecydowanie dominują nakreślone z rozmachem, dynamiczne, niezwykle sugestywne sceny batalistyczne, w których trup ściele się gęsto, zewsząd dobiega szczęk broni i jęki konających. Opisy są wyjątkowo realistyczne, kipiące od emocji, zadziwiające wiernością historycznym przekazom, a zarazem brutalne, odarte z heroizmu, przekonujące w swym ponurym autentyzmie. Ich nadmiar, a także epatowanie przemocą w pewnym momencie zaczyna nużyć, choć to właśnie w dużej mierze dzięki nim czytelnik zapoznaje się z dawnymi technikami walki, sztuką wojenną, a także wikińskimi wierzeniami.

No właśnie - już od pierwszej strony oczarowało mnie bogactwo i rozmach świata przedstawionego, a także niesamowity klimat idealnie dopasowany do krwawych realiów angielskiego średniowiecza. Jestem pod wielkim wrażeniem rzetelnej i drobiazgowej wiedzy historycznej na tyle umiejętnie wzbogaconej inwencją i fantazją autora, że granice między prawdą a fikcją bezpowrotnie się zacierają. Pradawna rzeczywistość, z której w szczęku oręża i potokach przelanej krwi narodziła się zjednoczona Anglia, dosłownie ożywa na naszych oczach. Zaludniają ją niemniej wyraziste, pełne życia postaci o cudownie niejednoznacznych charakterach - żadna z nich nie jest z gruntu dobra lub zła, kształtuje je trudna, nosząca znamiona chaosu rzeczywistość, a czasem i okoliczności.
Na szczególną uwagę zasługuje nie tylko wspaniale i rzetelnie zarysowany mało znany fragment angielskiej historii - walki o władzę między chrześcijańskimi Sasami a pogańskimi Duńczykami - ale również kontekst kulturowy powieści; zderzenie dwóch jakże odmiennych kultur i religii, a także wynikającego z nich światopoglądu, które znajduje odzwierciedlenie w wewnętrznie rozdartej postaci głównego bohatera, jest niemniej fascynujące. Uhtred, Sas wychowany przez wikińskiego wodza, nieustannie zmaga się z samym sobą, a w jego duszy walczy o lepsze wierność własnemu dziedzictwu i lojalność saskiemu królowi z  jakże bliskim jego sercu etosem, stylem życia i obyczajowością wikingów. To rozdarcie determinuje wybory życiowe Uhtreda, generuje konflikty, a także w ciekawy sposób obrazuje sytuację w Brytanii u schyłku dziewiątego stulecia, ścieranie się wpływów saskich z duńskimi. Doskonała znajomość i sposób przedstawienia zderzenia kultury anglosaskiej z wikińską to kolejna zaleta powieści - choć przyznać trzeba, że Cornwell wyraźnie zaprezentował tu swoje sympatie i antypatie, nieco kosztem wiarygodności tego aspektu fabuły.

Pieśń miecza, jak na kolejny tom sagi przystało, pozwala na wkroczenie w akcję w dowolnym momencie bez zbyt dotkliwego poczucia straty, z łatwością odnalezienia się w toku fabuły i natłoku wydarzeń. Choć momentami nazbyt krwawe i liczne sceny batalistyczne zdają się dominować nad opowieścią, tłumaczy je perspektywa narratora - głównego bohatera po latach wracającego we wspomnieniach do najlepszych chwil życia, a poza tym są pretekstem do ukazania politycznego bezładu i niestabilności, stale zmieniających się układów sił, jaki panował w IX - wiecznej Brytanii, a także obyczajów i sztuki wojennej charakterystycznej dla tamtej epoki. Cornwell nie unika również subtelności, umiejętnie wytyczając warstwę psychologiczną powieści, a dokładnie moralne dylematy i wewnętrzne konflikty bohaterów uwikłanych w racje serca i rozumu będące efektem zderzenia dwóch odmiennych kultur i religii. Pieśń miecza to doskonale skonstruowana, zapierająca dech w piersiach opowieść o burzliwych początkach angielskiej państwowości, prawdziwa czytelnicza uczta generująca niezwykle intensywne doznania i z wielką mocą oddziałująca na wyobraźnię. Cornwell potwierdza swój literacki kunszt, ani na chwilę nie obniża lotów, za to fascynuje coraz bardziej.


Moja ocena: 5/5



recenzja napisana dla portalu Oblicza Kultury :)

24 komentarze:

  1. Już przeczytałaś? ja mam w kolejce i na bliskim miejscu, na razie zapisuję sobie twoja recenzję w zakładkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. anetapzn - ano nie mam jakichś wybitnie długich kolejek, książki czytam na bieżąco:)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. Haha widzę, że nie tylko ja zaczynam serie od środka:) Wojny Wikingów zaczęłam od trzeciego tomu, potem wcześniejsze, no a teraz Pieśń miecza stoi na półce i czeka na przeczytanie. Tak myślę o przyszłym tygodniu:) Seria jest rewelacyjna i koniecznie sięgnij po wcześniejsze tomy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyny, lepiej od środka niż wcale:)Cornwell wart jest czytania nawet od środka serii.

      Usuń
    2. Magda K-ska - koniecznie sięgnę! "Zwiastuna burzy" już nawet mam, wygrałam w jakimś konkursie, pozostały tylko dwa zaległe tomy:)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  3. Coz, pozostaje mi sie cieszyc, ze poprzednie 3 tomy mam na polce (jeszcze nieprzeczytane), a ten z pewnoscia kupie.
    Uwielbiam pioro Cornwella i jestem przekonana, ze zabierze mnie w swietna podroz do krainy historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Imani - chciałabym zebrać wszystkie powieści cyklu arturiańskiego i o wikingach, nad cyklem z Richardem Sharpem jeszcze się zastanawiam:) Po powieściach Philippy Gregory męski punkt widzenia jest bardzo ożywczy:)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  4. A u Ciebie znowu Cornwell, a ja jeszcze nic nie przeczytałam tego autora... A na tę serię mam ochotę, i to jeszcze jaką! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trinity - no nie tak "znowu" - właściwie to moja pierwsza powieść jego autorstwa, chociaż inne czekają na swoją kolej na półce...:)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  5. Jeszcze nie czytałam żadnej książki Bernarda Cornwella, ale planuję to zmienić. Może właśnie od tej serii? ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. A, niech to dunder świśnie! Znam jego Trylogię Arturiańską, z którą się polubiłam, a nie miała pojęcia, że napisał serię o wikingach! No, wstyd ;) Muszę koniecznie przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edyta - no cóż, ja zazdroszczę Ci właśnie trylogii arturiańskiej, ale wszystko w swoim czasie:)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  7. Ja na razie mam w planach Trylogię Arturiańską tego autora, ale jeśli jego styl przypadnie mi do gustu to może w przyszłości się skuszę na inne jego książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WOjny WIkingów są lepsze od trylogii :)

      Usuń
    2. Mówisz? Póki co Trylogia stoi na półce, więc ma pierwszeństwo, ale jeśli się do autora przekonam to za Wojnami zacznę się rozglądać :)

      Usuń
    3. Mówię :) I to z pełną odpowiedzialnością. Wprawdzie i tak wysoko oceniam Trylogię i to od niej zaczęłam przygodę z Cornwellem, ale Wojny WIkingów są znacznie lepsze :)

      Usuń
  8. Właśnie kończę czytać - książka jest boska! :) Koniecznie musisz nadrobić poprzednie tomy ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czeka na mnie wszystkie 4 części, ale wciąż ten brak czasu :/. Wysoka ocena trochę mnie motywuje do znalezienia kilkunastu wolnych wieczorów żeby nadrobić zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cały czas mam na uwadze twórczość Cornwella, chociaż czytałam dopiero jedną powieść. Tytuł zanotowała, ale postaram się sięgnąć po pierwszą część, bo jak wiadomo tak łatwiej jest wciągnąć się w całą historię. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Podoba mi się wizja tych fragmentów tyczących się angielskiej historii, jednakże tematycznie nie jest to raczej książka dla mnie. Myślę, że mogłabym wszystkie części sprezentować Temu Mojemu, to bardziej jego klimat.

    Za to z wielką przyjemnością przeczytałam Twój wpis, o! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Rewelacyjna recenzja, znowu odczuwam moje kompleksy :) Powieść wydaje się być zajmująca.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaczynanie od czwartego tomu to niezłe wyzwanie, wpadłaś w sam środek wydarzeń ;) Jestem ciekawa, czy gdybyś znała wcześniejsze części, ta podobałaby ci się równie mocno. W każdym razie czytałam tylko jedną książkę tego autora i teraz poluję na kolejne - zwrócę uwagę zwłaszcza na tę serię :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Cały czas obiecuję sobie, że sięgnę po książki Cornwella i co? I nadal stoję w miejscu :( A tu już czwarta część wyszła!

    OdpowiedzUsuń
  15. Oooo coś takiego to by się mojemu tacie podobało :) poszukam w bibliotece pierwszego tomu, bo mnie nudzi, że nie ma co czytać :)

    OdpowiedzUsuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.