piątek, 28 kwietnia 2017

"Na wodach Północy"

Autor: Ian McGuire
Tytuł: "Na wodach Północy"
Wydawnictwo: Prószyński i s-ka, 2017
Ilość stron: 333
Okładka: miękka ze skrzydełkami

Na wodach Północy zwróciła moja uwagę od pierwszego spojrzenia. Rzut oka na okładkę i opis wydawcy wystarczył, żeby pobudzić moja wyobraźnię: czas akcji - połowa XIX wieku - i jej miejsce: angielski statek wielorybniczy w rejsie po Morzu Arktycznym - nasunęły skojarzenia z lekturami o tematyce polarnej, na czele z niedawno czytanym Terrorem Dana Simmonsa i wywołały wizje nieustraszonej załogi dzielnie walczącej tak z rozszalałymi siłami natury, jak i słabościami ciała i ducha, zaś wspomniany przez wydawcę w blurbie wątek brutalnego morderstwa na pokładzie i perspektywa nieuchronnej konfrontacji między zabójcą a szukającym prawdy i sprawiedliwości głównym bohaterem powieści w ekstremalnych warunkach lodowego piekła wzbudził dodatkowy dreszcz emocji.
Nic natomiast nie przygotowało mnie na istną lawinę maksymalnie intensywnych wrażeń oddziałujących nie tylko na wyobraźnię, ale i na zmysły, w których dominowały wstręt, odraza, obrzydzenie. A jednak powieść Iana McGuire'a emanowała hipnotyzującą niemal siłą przyciągania, fascynowała coraz bardziej z każdą odwracaną stronicą i nie pozwalała oderwać się od lektury. Jak to możliwe?

Anglia, rok 1859.
Na statek wielorybniczy zaciąga się młody Irlandczyk Patrick Sumner - lekarz wydalony z armii w atmosferze skandalu po pewnym incydencie, jaki miał miejsce podczas powstania sipajów w Indiach. Choć załoga nie budzi ani zaufania, ani sympatii, kapitan ma opinię wyjątkowo pechowego, a pensja lekarza okrętowego jest bardziej niż marna, Sumner nie może sobie pozwolić na wybrzydzanie i bez wahania przyjmuje posadę. Pewnego dnia zgłasza się do niego wystraszony, brutalnie okaleczony chłopiec okrętowy, zaś po kilku dniach na statku zostają znalezione jego zwłoki. Wobec obojętności kapitana i części załogi, Sumner, choć wolałby na dobre pogrążyć się w oparach laudanum i rozpamiętywaniu przeszłości, postanawia pomścić śmierć chłopca, odnaleźć i ukarać winnego zbrodni. Inicjatywa lekarza nie budzi entuzjazmu nie tylko kapitana, który ma swoje plany względem okrętu i niepotrzebne mu dodatkowe zamieszanie, ale i niektórym członkom załogi, rzecz jasna na czele z mordercą. Sumner musi stawić czoła nie tylko pedofilowi i zbrodniarzowi, harpunnikowi Henry'emu Draxowi, pozbawionemu jakichkolwiek zasad moralnych, ale i nieoczekiwanym, dramatycznym wydarzeniom zapoczątkowanym przez armatora statku i jego kapitana. 

Na wodach Północy to powieść, która odrzuca czytelnika na wiele różnych sposobów, jednocześnie chorobliwie wręcz intrygując - począwszy od wulgarnego, dosadnego języka bohaterów, którzy nie bawią się w omówienia i bez ogródek nazywają rzeczy po imieniu, a że nieszczęśliwie się składa, że w obszarze ich zainteresowań są niemal wyłącznie portowe dziwki, szklanica whisky i sposoby na szybkie, acz niekoniecznie uczciwe wzbogacenie się, łatwo się domyślić, jak wyglądają ich rozmowy - poprzez najbardziej odpychające przejawy ich fizyczności ( w męskim gronie nie ma tematów tabu, nikt się niczego nie krępuje, zaś autor niemal z lubością opisuje bezceremonialność wykonywania czynności fizjologicznych, objawy chorobowe czy efekty zaniedbania oraz skutki długotrwałego przebywania na pełnym morzu) oraz brzydotę ich charakterów (najbardziej wyraziści bohaterowie to prymitywni, bezwzględni prostacy, pozbawieni kręgosłupa moralnego i sumienia, zdolni do wszystkiego) po wyjątkowo naturalistyczne, łamiące serce opisy polowań na foki i niedźwiedzie oraz połowy wielorybów.

Ta książka atakuje dosłownie wszystkie zmysły czytelnika, tak sugestywny jest styl autora, tak plastyczne opisy, tak przygnębiająca i straszna w swojej wielowymiarowej brzydocie wizja. Niemal czuć smród moczu i ekskrementów, odór niemytych ciał czy sączącej się z ran ropy, raz po raz łapiesz się na tym, że chcesz strząsnąć z palców lepką krew czy śliski foczy tłuszcz, podczas gdy uszy atakowane są niewybrednymi, sprośnymi żartami załogi lub głuchym odgłosem pałki opadającej z impetem na foczy łeb. Czytasz jednak dalej - tylko po to, by zmierzyć się z przyprawiającą o mdłości, wyjątkowo stężoną dawką wszelkiej maści moralnego brudu i niegodziwości - tak, jakby na wielorybniczym statku zaczęły wychodzić z bohaterów wszystkie najgorsze cechy (niektóre co prawda wyszły na jaw lub można się ich było domyslić znacznie wcześniej), choć trzeba przyznać, że to psychopata i morderca Drax wiedzie tu prym. To prawdziwa bestia w ludzkiej skórze, folgująca najbardziej mrocznym instynktom, pozbawiona uczuć, sumienia i moralności, nie próbująca nawet powstrzymać swoich chorych zapędów. Jedynie Sumner ośmiela się stawić mu czoła, choć wolałby pogrążyć się w narkotycznych oparach i w nieskończoność uciekać przed wyrzutami sumienia. Udowodnienie Draxowi winy i pomszczenie śmierci chłopca okrętowego traktuje jako sposób na odpokutowanie dawnych grzechów, okazję do zachowania się  właściwie, okazania współczucia i człowieczeństwa - odwagi, której kiedyś mu zabrakło. I choć tę batalię wygrywa, w ostatecznym rozrachunku, w ponurej, pesymistycznej wizji McGuire'a - udręczony podłym, beznadziejnym życiem, wychodzi na spotkanie swemu przeznaczeniu.


Na wodach Północy to powieść posępna, niepokojąca i przygnębiająca, obnażająca najgorsze aspekty ludzkiej natury, najbardziej odrażające motywacje, prymitywne pobudki i plugawe zachowania; to twarda, męska proza, jednak nie uświadczycie tu bohaterstwa, szlachetnych odruchów, przezwyciężania własnych słabości czy aktów heroicznej odwagi, wręcz przeciwnie. W wizji McGuire’a największym zagrożeniem dla drugiego człowieka jest człowiek, zaś w sytuacji granicznej jest zdolny poświęcić cudze życie bez zbędnych skrupułów, byle ocalić własne lub też pogrąża się w apatii i poddaje beznadziei zamiast walczyć, stawiać czoła przeciwnościom losu. Z drugiej jednak strony autor pokazuje – na przykładzie Patricka Sumnera – że wszelkie próby odmiany  losu są z góry skazane na niepowodzenie; ludzka natura, a zwłaszcza jej ciemna strona, ostatecznie pokonuje człowieka; to, co jest dane człowiekowi, to świadomość własnej małości i bezradności wobec wyroków przeznaczenia. 

Powieść Brytyjczyka jest przytłaczająca i szokująca na wiele różnych sposobów, jego styl szorstki, nieogładzony, proza soczysta, dosadna, naturalistyczna, a momentami wręcz turpistyczna, wizja człowieka i ludzkiej natury – skrajnie pesymistyczna, zaś zakończenie – ponure i gorzkie. To książka, która boli, a jednocześnie nie sposób się od niej oderwać – po części dlatego, że zwyczajnie jest kapitalnie napisana, po części z jakiejś perwersyjnej, czytelniczej potrzeby nurzania się we wszelkich możliwych plugastwach i brzydocie natury istoty tak niedoskonałej jak człowiek. 

Moja ocena: 5/5


recenzja napisana dla portalu DużeKa ;)

19 komentarzy:

  1. Jestem właśnie w trakcie lektury i póki co zgadzam się z każdym napisanym przez Ciebie zdaniem! Powieść zaskoczyła mnie i to solidnie, nie spodziewałam się tego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, tego chyba nikt się nie spodziewał 😉

      Usuń
  2. Nie miałam.jej w planach ale poczułam się zaintrygowana☺

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie te mocne i szokujące są najlepsze :) Z pewnością przeczytam - jeśli tylko będę miała ku temu okazję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem tego zdania - oczywiście pod warunkiem, że szokowanie czemuś służy, coś się pod taką formą kryje, a tu tak właśnie jest 😉

      Usuń
  4. Mam zamiar przeczytać tę książkę, chociaż obawiam się jak przebrnę przez te wszystkie naturalistyczne opisy. Mam jednak nadzieję, że historia wciągnie mnie na tyle, że będę czytać pomimo niesmaku i obrzydzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przebrniesz na pewno! A bardzo jestem ciekawa Twojej opinii ☺

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się książkę zdobyć :)

      Usuń
  5. Twój post na FB mocno mnie zaintrygował, więc ucieszyłam się, że mam ebooka. Bo początkowo nie miałam szczególnej ochoty na tę powieść, ale skoro Ty polecasz...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaintrygowana recenzją i informacją o dostępności ebooka podjęłam poszukiwania i - niestety - nie udało mi się ebooka namierzyć. Czy ten, który Pani posiada jest jakimś egzemplarzem przedpremierowym?

      Usuń
    2. Ebooki rzeczywiście były dostępne przedpremierowo dla recenzentów i nie bardzo orientuję się, jaka jest ich dostępność teraz. Może spróbuje Pani tu:
      http://www.proszynski.pl/Na_Wodach_Polnocy-p-34963-.html
      ?

      Usuń
    3. Dziękuję bardzo! Nie dopatrzyłam, że to Prószyński, poślizg w czasie pomiędzy ukazaniem się druku a ebooka całkiem zwyczajny. Będę wypatrywać z niecierpliwością i chętnie przeczytam.
      Raz jeszcze pięknie dziękuję za kolejną poruszającą recenzję!

      Usuń
    4. Bardzo proszę, cieszę się, że mogłam pomóc 😉
      No i dziękuję za odwiedziny i miłe słowa 😀

      Usuń
    5. Paula - spróbuj, ciekawa jestem Twoich wrażeń z lektury!

      Usuń
  6. Chłonęłam każde Twoje słowo recenzji niemal wstrzymując oddech, a jeżeli już Twoja relacja tak mnie elektryzowała, nie potrafię sobie wyobrazić, jak ugodziłaby we mnie sama powieść. Oczywiście nie wyzwolę się spod tej ciekawości, dopóki nie wypłynę "Na wody północy". W swoich czytelniczych przygodach czestokroć analizowałam czysty, niczym nie uładzony język bohaterów męskich wpisany w rytm powszedniości nie krępowanej żadnym konwenansem i zastanawiało mnie, jak te obrazy odebrałby mężczyzna? Dla mnie męskie powieści o męskim świecie są również niejako odsłanianiem surowych tajemnic przeciwnej płci.
    Z drugiej strony również i we mnie tkwi człowiecza słabość do eksplorowania mroków nikczemności, zbrodni, szpetoty przy jednoczesnym kurczeniu się z przerażenia i wstrętu. Lecz będzie to odium ubogacające :)

    Niezmiernie wdzięczna za podzielenie się wrażeniami z lektury - dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję 😘
      Mnie zawsze zastanawia, ile w tych "męskich" opowieściach jest prawdy o mężczyznach i męskim świecie, a ile kreowania wizerunku :P

      Usuń
  7. Twoja ocena jest dla mnie najlepszą rekomendacją;) Faktycznie, to nie wygląda na miłą, przyjemną opowieść o sympatycznych marynarzach. Ale w brutalności historii i języka tkwi chyba siła tej historii;)

    OdpowiedzUsuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.