piątek, 22 lutego 2013

"Pół świata z plecakiem i mężem"

Autor: Danuta Gryka
Tytuł: "Pół świata z plecakiem i mężem"
Wydawnictwo: Bernardinum, 2012
Ilość stron: 261
Okładka: twarda

Jaki sposób podróżowania przemawia do Was najbardziej? Są tacy, których w pełni zadowala przesuwanie palcem po mapie lub oglądanie programów podróżniczych; niektórzy preferują krótkie wypady na łono natury, inni wybierają starannie zaplanowane i dopięte na ostatni guzik wycieczki za pośrednictwem biura podróży z opieką pilota. Mnie jednak zawsze najbardziej pociągały wojaże z plecakiem i przewodnikiem w ręku, zwyczajne włóczenie się po świecie, które dla jednych stało się sposobem na życie, dla drugich - chwilowym, kilkutygodniowym odpoczynkiem od prozy życia.
Niskobudżetowe wędrowanie po świecie w backpackerskim stylu to pasja autorki niniejszej książki, Danuty Gryki. Opisuje ona dziesięciomiesięczną wyprawę dookoła świata z plecakiem i mężem u boku - autostopem i lokalnymi środkami transportu - której pierwszą część: przez Turcję, Syrię, Jordanię, Nepal, Tajlandię, Laos i Wietnam po Australię i Nową Zelandię, mamy okazję prześledzić za sprawą tejże lektury.


Kilka miesięcy poza domem, cały dobytek spakowany w plecaku, jazda rozklekotanym, zatłoczonym autobusem, noclegi w nędznych hotelikach lub na skrawku podłogi u życzliwych tubylców, monotonna dieta, której podstawą są chińskie zupki - oto codzienność tego sposobu podróżowania. Przykład autorki pokazuje jednak, że jeżeli jest się gotowym zrezygnować z podstawowych wygód cywilizacyjnych w celu obniżenia kosztów wyprawy, nie czyni to jej mniej ciekawą czy wartościową - wręcz przeciwnie: zyskuje się niepowtarzalną okazję przeżycia niesamowitych przygód, zawarcia intrygujących znajomości, poznania z innej perspektywy fantastycznych zakątków świata. Choć trasa podróży nieraz ulega korektom pod wpływem nieprzewidzianych okoliczności, niejednokrotnie trzeba zdać się na łaskę i niełaskę czy też życzliwość zupełnie obcych ludzi lub nająć się do pracy, by podreperować podróżny budżet, brak luksusów wynagradzają z nawiązką niezwykłe przygody, niespodzianki i znajomości: a to podczas trekkingu w Himalajach rozpadają się jedyne buty, w czterdziestostopniowym upale trzeba złapać stopa, a to taksówkarz nalicza potrójną opłatę za przejazd lub grzęźniemy na lotnisku z powodu braku biletu wyjazdowego bądź też po całym dniu marszu w wilgotnym upale czeka nas nocka w nędznym pokoiku pełnym karaluchów... a co otrzymujemy w zamian? Spotkania z ludźmi, których nie poznalibyśmy w innych okolicznościach, a które na zawsze pozostają w pamięci, zapierające dech w piersiach widoki w niesamowitych zakątkach świata, dla których warto było okrążyć glob - całkowita wolność ograniczona jedynie własną fantazją, bo nawet, gdy braknie pieniędzy, to można sobie po drodze dorobić. Żyć, nie umierać!

Książka Danuty Gryki to rewelacyjne połączenie podróżniczego reportażu z pamiętnikiem z wyprawy, namacalny dowód na to, że marzenia się spełniają, gdy nie brak nam wytrwałości i pasji w dążeniu do celu, że nawet wbrew obawom i ograniczeniom finansowym jest możliwe przeżycie przygody życia i zobaczenie na własne oczy najpiękniejszych miejsc na naszej planecie.

Już na pierwszy rzut oka widać, że pani Danuta posiada prawdziwy talent pisarski, który w połączeniu z zaraźliwą pasją podróżowania zaowocował niezwykłą książką. Najbardziej przypadł mi do gustu lekki styl i subtelny, ironiczny humor, jakim przepełniona jest narracja, świadczący o sporym dystansie autorki do samej siebie. Idealnie wyważone proporcje między barwnymi, nienadmiernie rozbudowanymi opisami, praktycznymi informacjami, garścią ciekawostek oraz spostrzeżeń na temat tak odmiennej od europejskiej rzeczywistości i obyczajowości, rozmaitymi przygodami i perypetiami na szlaku oraz nienachalnym, dalekim od egzaltacji zachwytem nad pięknem natury, czynią lekturę wyjątkową i autentycznie fascynującą.

Razem z autorką i jej mężem przeżywamy chwile uniesienia na widok bram Petry - legendarnego królestwa Nabatejczyków, wspinamy się w trudzie i znoju do Sanktuarium Annapurny, by podziwiać niezapomniane, magiczne widoki, kontemplujemy baśniowe piękno parku narodowego Uluru i zachwycamy widowiskową Great Ocean Road. Poznajemy rozmaite niedogodności, na jakie narażony jest typowy backpacker, a jednak narracja nie ma nic wspólnego z marudnym narzekaniem, lecz stanowi pełną optymizmu i pasji relację z podróży marzeń.

Pół świata z plecakiem i mężem to lektura, która udowadnia, że warto zrobić w życiu coś szalonego, puścić wodze fantazji i "pójść na żywioł". Pokazuje, że zamiana wygodnych foteli w klimatyzowanym autokarze na twarde siedzenie w zatłoczonym, rozklekotanym busiku, umiejętność rezygnacji z wygód może stanowić satysfakcjonującą, niezapomnianą alternatywę dla ludzi ciekawych świata, nie dysponujących zawrotną ilością gotówki. Ta książka uczy wytrwałości i niezłomności w dążeniu do wytyczonego celu, ośmiela do podejmowania życiowych wyzwań, pokazuje niepodkoloryzowane realia backpackerskiego stylu życia, gdzie przebywanie ze sobą przez dwadzieścia cztery godziny na dobę może być co prawda męczące i generuje konflikty, ale rodzi także zrozumienie i szacunek dla towarzysza podróży.
Cudownie staranne wydanie książki wynikające z faktu, że nad całością publikacji czuwał Wojciech Cejrowski, niech będzie dodatkową zachętą dla czytelnika. Pół świata z plecakiem i mężem to jedna z najlepszych i najciekawszych pozycji we współczesnej literaturze podróżniczej, jakie miałam okazję czytać. Cudowne fotografie, fantastyczna narracja i treść dająca przedsmak podróży oraz towarzyszących jej wrażeń, pozwalająca poczuć zaskakującą więź z autorką, to największe, choć nie jedyne zalety tej książki. Gorąco polecam każdemu, kto kiedykolwiek marzył o rzuceniu wszystkiego i ruszeniu w nieznane.

Moja ocena: 5/5

Opublikowane na stronie: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/145485/pol-swiata-z-plecakiem-i-mezem/opinia/10312004#opinia10312004 

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Bernardinum :)

10 komentarzy:

  1. Moja siostra jest wielką miłośniczką książek podróżniczych.Szczególnie lubi Pawlikowską, Wojciechowską itp. Nie wiem, czy ma także dzieła Danuty Gryky, ale zapytam się. Jeśli nie, to polecę jej powyższą pozycje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy sposób podróżowania z mnóstwem pomysłów na zwiedzanie i poznawanie ludzi. Ekscytujące:) Chociaż jestem zwolenniczką uprzedniego planowania przyznaję, że jest w tym coś porywającego.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety nie dla mnie takie spontaniczne podróże z plecakiem. Obawiam się, że przy pierwszym spotkaniu z karaluchami w hoteliku złapałabym pierwszy samolot do Polski i tak skończyłoby się moje podróżowanie :P Dlatego zamiast tego sięgnę po książkę i zachłysnę się przygodami autorki, siedząc w wygodnym fotelu z kubkiem gorącej herbaty w dłoni :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Również i nie dla mnie taki sposób podróżowania, bo za bardzo cenię sobie wygodę. Ja zawsze sama organizuję sobie wakacje, najpierw szukam taniego lotu, potem hotelu, następnie kupuję przewodnik i szczegółowo planuję każdy dzień. Nigdy nie pojechałabym z biurem podróży, bo nie lubię biegać za przewodnikiem, wolę zwiedzać we własnym tempie i zatrzymywać się przy miejscach, które naprawdę mnie fascynują.

    Coś mi się wcześniej zawiesiło i mój komentarz się chyba nie dodał, piszę więc drugi raz. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Marzyć a to zrobić .... trzeba nie lada odwagi, dlatego ja z chęcia najpierw zapoznam się z książką!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja chyba jestem taką osobą, która zadowala się czytaniem tego typu książek. Zachwycam się Wojciechowską, która też łączy pamiętnik z reportażem.
    Jeśli sama miałabym się zdecydować gdzieś jechać to tylko w Polsce, zresztą już wiesz, że ja "za granicę" nie jeżdżę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooo, o tej książce nie słyszałam - aż mnie to zdziwiło. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nawet nie wiesz ule razy chciała rzucić wszystko i wyruszyć w nieznane ( szczególnie kiedy kochane dzieci dały mi czadu ) Jeżeli książką jest tak dobra, jak napisałaś to boję się, że po jej lekturze mogę pójść o krok dalej

    OdpowiedzUsuń
  9. Mój Boże, wszystkie książki Bernardinum są cudowne, UWIELBIAM!

    OdpowiedzUsuń
  10. Isadoro, ostatnio miałam okazję przeczytać wydanie poprawione "WC Podróżnika" W. Cejrowskiego i zachwyciłam się książkami Bernardinum. Gdyby nie dyskusyjny klub książki, nigdy bym po tę książkę nie sięgnęła. Nie przepadam bowiem za osobą Cejrowskiego. Na szczęście, czytając nie musiałam go oglądać, ani też słuchać:) Zachwyciłam się formą książki. Myślałam, że to będzie sztampowa relacja z podróży, a tym czasem dostałam garść świetnych, błyskotliwych felietonów, które rozbudziły we mnie jeszcze większą ciekawość świata. Z tego co piszesz w recenzji wnioskuję, że "Pół świata z plecakiem i mężem" będzie to równie pasjonująca lektura. Moje must have! Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń

Spam, reklamy, wulgaryzmy i wypowiedzi niezwiązane z tematem będą natychmiast usuwane.